Rafał Zwierucha stracił szansę na sukces w Hollywood? Wszystko przez jeden błąd
Rafał Zwierucha cztery lata temu odniósł spektakularny sukces i zagrał w filmie Quentina Tarantino. Wtedy wróżono mu wielką karierę za oceanem. Niestety dziś niewiele z tego zostało. Czy Polak przegapił swoją życiową szansę?
Rafał Zawierucha już od początku swojej kariery był jednym z najbardziej obiecujących aktorów młodego pokolenia. Swoje pierwsze kroki w zawodzie stawiał na deskach teatru. Widzowie mieli okazję podziwiać jego talent na scenach Teatru Współczesnego, Och-Teatru, Teatru IMKA i Capitolu. Potem przyszedł czas na występy w kasowych produkcjach kinowych.
37-latek wystąpił w wielu popularnych filmach, które biły rekordy oglądalności w polskich kinach. Największą sławę przyniosły mu rolę w przebojach takich jak "Jack Strong", "Bogowie", "Wkręceni", "Obywatel" i "Miasto 44". Swego czasu pojawiał się także w serialach "Przepis na życie" i "Siła wyższa".
Prawdziwym przełomem była jednak rola w filmie samego Quentina Tarantino. Wieść o tym, że Polak zagra w produkcji twórcy "Pulp Fiction" i "Wściekłych psów" wprawiła fanów w osłupienie.
Zawierucha w filmie "Pewnego razu... w Hollywood" wcielił się w rolę polskiego reżysera Romana Polańskiego. Widzowie i dziennikarze nie mogli wyjść z zachwytu i wiele wskazywało na to, że aktor odniesie za oceanem prawdziwy sukces.
Niestety - szybko okazało się, że występ u Tarantino nie gwarantuje sukcesu, a propozycje z największych studiów wciąż nie przychodzą. Od premiery filmu Amerykanina minęły już cztery lata, a Rafała Zawieruchy na próżno szukać w obsadzie kolejnych przebojowych produkcji rodem z Hollywood. Czyżby Polak przespał swoją życiową szansę?
"Rafał jest zawodowo bardzo prężny! Dużo robi w Polsce. Dobrze mówi po angielsku, ma agenta tu i tam, jest zakochany, po ślubie, to go napędza. Wydaje się, że to ten moment, żeby zrobić karierę po filmie z Tarantino. Widzę jego entuzjazm i profesjonalizm. Myślę, że tak jak Piotr Adamczyk ma szansę, by pracować w Hollywood, ale musi się zdecydować i zamieszkać w Los Angeles. Ja mu życzę jak najlepiej, ale musi wykonać ten krok" - ocenia w rozmowie z serwisem Show News Liliana Komorowska, kanadyjska aktorka polskiego pochodzenia.
Dużo bardziej sceptycznie podchodzą do tej kwestii znajomi Rafała Zawieruchy.
"Rafał powinien mieć możliwości, bo jest charakterystyczny, świadomy swoich warunków. Niestety, to Ameryka i trudno jest się przebić. Zetknięcie z Hollywood nie jest łatwe nawet dla najznakomitszych artystów. Niby ta sama branża, niby podobny sposób tworzenia projektów, a jednak jest to nieco inny świat. Obecnie w Hollywood prawie wszystko działa na niekorzyść aktorów (...) To nie pomaga. A jego tutaj nie ma na miejscu, więc na starcie ma o wiele trudniej" - zdradził tajemniczy informator serwisu.
Podobnego zdania jest także Marek Mariusz Moscicki - polski filmowiec z Los Angeles.
"Zawierucha ma małe szanse, żeby grać pierwsze skrzypce w USA. Całkiem dobrze mu idzie w Polsce, tam się wszyscy "jarają" tym, że grał u Tarantino, i ma tam cały czas swoje pięć minut. Szybciej dostanie w Polsce rolę pierwszoplanową niż w USA. On sobie zdaje z tego sprawę. To jest świetny aktor, ale co zrobić z nim w roli głównej w USA? Nie będzie twarzą amerykańskiego rynku, nie dostanie takiej szansy" - podsumowuje producent.
Czy Rafał Zawierucha wciąż może marzyć o hollywoodzkiej karierze? Jak na razie nic nie jest jeszcze przesądzone.
Zobacz też:
Zawierucha opowiedział o spotkaniu z Margot Robbie. Oto co zrobiła w trakcie
Rafał Zawierucha znów bez żony na premierze filmu
Aktor Rafał Zawierucha zdradził, co robi z zarobionymi pieniędzmi. Inwestuje w złoto!