Raper Chada nie żyje! Szokujące słowa jego byłej dziewczyny!
Śmierć rapera Tomasza Chady zatrzęsła światem polskiego hip-hopu. Komentarz jego byłej partnerki może wywołać jeszcze większą burzę...
Tomasz Chada był jedną z ostatnich legend w świecie polskiego rapu. Nic więc dziwnego, że informacja o śmierci 39-latka dla fanów tej muzyki była istnym szokiem.
Jak podała "Gazeta Wyborcza", Chada w środę 14 marca trafił do szpitala w Mysłowicach z bardzo poważnym urazem kręgosłupa. Obrażeń doznał po tym, jak wyskoczył z okna na trzecim piętrze. Pojawiły się też doniesienia o zażyciu przez rapera środków odurzających.
Według relacji "Gazety" twórca w niedzielę (18 marca) wszczął w placówce awanturę i zaczął niszczyć sprzęt szpitalny. Wezwano policję, a następnie zdecydowano o przewiezieniu go do szpitala psychiatrycznego w Rybniku. Raper zmarł tam podczas badań na izbie przyjęć.
Niektórzy zaczęli twierdzić, że jego śmierć nie była przypadkowa. Raper w jednym ze swoich utworów „Skłócony z życiem” zastanawiał się, co by było gdyby podzielił los Magika.
Przypomnijmy, że członek Paktofoniki też popełnił samobójstwo, skacząc z 9. piętra. 18 marca 2018 roku obchodziłby swoje czterdzieste urodziny!
Teraz głos w sprawie tajemniczej śmierci rapera zabrała jego była partnerka Gabi Gawryszewska. Kobieta zdradziła, że nie była to jego pierwsza próba samobójcza, bo raper od lat zmagał się ze swoimi demonami i samotnością.
"Szkoda mi go jako człowieka. Niestety, nałóg zabija. Myślę, że problem tkwił w jego nałogu. To był bardzo dobry człowiek. Tylko był bardzo pogubiony. To nie była jego pierwsza próba samobójcza. Jak byłam w nim w związku to miał także kilka prób, też walczyłam o jego życie" - wyznała w rozmowie z serwisem pikio.pl.
Chada był też bardzo samotny i to mogło doprowadzić go do ostateczności.
"Miał dużo bliskich osób, ale jak przychodziły święta, to nie miał z kim ich spędzić. Miał mnóstwo osób wokół siebie, ale tak naprawdę był samotny" - dodała.