Reklama
Reklama

Relacje Harry'ego z księciem Karolem i Williamem pozostają napięte

Media donoszą, że mimo przyjazdu Harry'ego na pogrzeb dziadka, księcia Filipa, jego relacje z najbliższą rodziną pozostają napięte. Ponoć w otoczeniu monarchii daje się wyczuć "dużą dozę nieufności" wobec Harry'ego.

Jak informuje "The Mirror", mimo fiaska próby zjednania sobie rodziny Harry postanowił wrócić do Stanów Zjednoczonych, by być przy swojej ciężarnej żonie, Meghan. 

- Harry nie spodziewał się, że wszystko wróci do normy, ale jego wrażenie po zobaczeniu się z rodziną było takie, że jest wiele spraw do nadrobienia - przyznało źródło w rozmowie z bulwarówką. - Nie wiadomo, czy będzie to trudniejsze, czy łatwiejsze na drugim końcu świata - dodał rozmówca.

Wygląda jednak na to, że Karol, książę Walii, nadal czuje się "bardzo zraniony" decyzją swojego syna o udzieleniu kontrowersyjnego wywiad Oprah Winfrey w USA na początku tego roku.

Reklama

Królewskie źródło dodało: "Harry napisał bardzo osobistą notatkę do swojego taty, aby spróbować wszystko uporządkować, ale napięcia wciąż są duże, a sprawy nie zostały rozwiązane tak, jak na to liczył". 

Ponoć w rodzinie zadziało coś na kształt niepisanej umowy, by chwilowo zapomnieć o wszystkim, co ich dzieli i skoncentrować się na wsparciu królowej w czasie pogrzebu jej męża, księcia Filipa. 

Według źródła rodzina uznała, że nie był to odpowiedni czas, ani miejsce na omawianie trudnych aspektów ich relacji, zwłaszcza, że dla każdego z nich był to bardzo emocjonujący czas.

Członkowie rodziny królewskiej przeprowadzili jednak prywatną rozmowę z Harrym w Frogmore Cottage po pogrzebie księcia Edynburga. Harry gościł tam ojca Karola, brata Williama i szwagierkę Kate, z dala od wścibskich oczu i uszu. 

W sobotę rozmawiali przez około dwie godziny w domu Windsorów, w którym Harry mieszkał z 39-letnią żoną Meghan, dopóki nie opuścili Wielkiej Brytanii. 

Osoba wtajemniczona powiedziała, że księżniczka Eugenie i jej mąż Jack Brooksbank, którzy obecnie mieszkają we Frogmore, "zniknęli, gdy Harry, William, Kate i Karol omawiali różne sprawy".

- Harry najwyraźniej czuł się przewyższony liczebnie, ponieważ było ich trzech i tylko on jeden, dlatego tak bardzo chciał, żeby spotkanie odbyło się na jego terenie - przyznało źródło. 

Rozmowa trwała dwie godziny. Nie ma mowy, by był to koniec kryzysu, ale to dobry gest i miły sposób na zrobienie pierwszego kroku w kierunku uzdrowienia ich relacji. 

Jak myślicie, czy spotkanie przy okazji smutnej uroczystości pomoże zwaśnionej rodzinie odnaleźć pojednanie? 


pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy