Rena Rolska była wielką gwiazdą polskiej estrady. Teraz karierę robi jej syn. I to w Hollywood
„Złoty pierścionek”, „Na Francuskiej”, „Nie oczekuję dziś nikogo” to zaledwie trzy z dziesiątek piosenek Reny Rolskiej, które w latach 50. i 60. ubiegłego wieku nuciła cała Polska. Niestety, dziś nie ma szans, by usłyszeć którąś z nich na żywo, bo artystka od czterech dekad nie występuje. Mówi, że nie śpiewa nawet... sobie pod nosem. Wielką karierę robi za to jej syn. Grzegorz Jonkajtys to jeden z najlepszych w Hollywood specjalistów od efektów specjalnych.
Rena Rolska nie kryje, że wszystko, co osiągnęła i jako artystka, i jako kobieta, przepowiedziała jej... wróżka, którą spotkała, gdy, będąc jeszcze licealistką, wybrała się na wagary. Jak wyznała z perspektywy czasu w rozmowie z magazynem "Nostalgia":
„Wywróżyła mi dwóch mężów, w tym jednego w białym kitlu, występy na scenie, poważny wypadek samochodowy i dwoje dzieci. Tylko to ostatnie się nie sprawdziło. Mam tylko jednego syna, a reszta się zgadza. Moim pierwszym mężem był lekarz, moim życiem była scena, a i wypadek, z którego cudem uszłam, także mi się przydarzył”.
Mało brakowało, by Rena – zamiast śpiewać – została nauczycielką języka francuskiego. Nie przyjęto jej jednak na romanistykę, bo zabrakło jej punktów za pochodzenie.
Ojciec, by osłodzić jej porażkę, zafundował wczasy w Sudetach, podczas których poznała cenionego nauczyciela śpiewu, profesora Wacława Filipowskiego. Pewnego dnia nuciła pod nosem, a on usłyszał i natychmiast zaoferował jej bezpłatne lekcje.
„Mówił, że zapłacę, jak będę sławna. Widział mnie jako śpiewaczkę operową, a ja wolałam muzykę lekką, łatwą i przyjemną. Ale chodziłam do niego na lekcje przez trzy lata. Potem umarł” - wspominała w wywiadzie dla „Wysokich Obcasów”.
Rena była już po pierwszych występach z Orkiestrą Taneczną Polskiego Radia i w kabarecie studenckim "Pineska", gdy zdecydowała się poślubić cenionego lekarza i... szybko tego pożałowała.
„Nie podobało mu się, że za dużo czasu poświęcam artystycznym zapędom, a za mało domowi” - wyznała po latach „Wysokim Obcasom”.
Mimo niesprzyjających warunków małżeństwo przetrwało 8 lat.
Po rozwodzie kariera Reny nabrała oszałamiającego tempa. Występowała w legendarnych „Podwieczorkach przy mikrofonie”, miała na koncie wielki przebój „Nie oczekuję dziś nikogo”, który – o czym dowiedziała się dopiero po latach – skomponował pod pseudonimem „Derwit” sam Witold Lutosławski, była zapraszana do reprezentowania Polski na międzynarodowych festiwalach.
W 1961 roku Marian Jonkajtys, wykładowca stołecznej PWST, aktor i reżyser teatralny, któremu powierzono pieczę nad Konkursem Piosenki Polskiej - zanim dwa lata później przemianowano go Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej i przeniesiono do Opola - zobaczył i usłyszał Renę w widowisku estradowym „Piosenka prawdę ci powie”. Zachwycił się jej głosem i zaprosił ją do udziału w konkursie.
„Wygrałam konkurs i wyśpiewałam sobie męża. Byliśmy razem 43 lata, aż do śmierci Mariana” - wspominała artystka w wywiadzie dla „Nostalgii”.
Rena Rolska i Marian Jonkajtys długo starali się o dziecko, kiedy więc w 1972 roku urodził się im wymarzony syn, piosenkarka ograniczyła występy, by nie zaniedbać opieki nad Grzesiem.
Dziś mało kto już pamięta, że to Marian Jonkajtys stworzył w pomieszczeniach Domu Kultury na warszawskim Targówku teatr muzyczny, dziś znany jako Teatr Rampa. Został jego pierwszym dyrektorem naczelnym i artystycznym. Pełnił to stanowisko do grudnia 1981 roku, kiedy to zmuszono go do odejścia.
Żona w geście solidarności z mężem postanowiła, że nigdy więcej już nie wystąpi na estradzie. Obydwoje postanowili całkowicie zmienić ścieżki swoich karier. Jak wspominała Rolska w "Wysokich Obcasach":
„Zajęliśmy się inkrustacją w drewnie. Jeden pokój w mieszkaniu zamieniliśmy na pracownię. Gotowe obrazki dostarczaliśmy do Cepelii i tak się utrzymywaliśmy. Mąż zaczął też pisać. Wydał kilka książek. Syn zdał na Akademię Sztuk Pięknych, po studiach zrobił film, który stał się sławny w internetowym światku. Dostał propozycję pracy w Kalifornii. Wyjechał w 2003 roku. Rok później zostałam wdową”.
Grzegorz Jonkajtys jest świetnie znanym w Hollywood specjalistą od efektów specjalnych. Pracował m.in. przy produkcji filmowych hitów, jak „Labirynt fauna”, „Sin City: Miasto grzechu”, „Gwiezdne wojny. Przebudzenie mocy” i kilku częściach „Avengersów” oraz „Transformersów”.
Zajmuje się też reżyserią, wyreżyserował kilka epizodów „Liberatora” oraz pisaniem scenariuszy. „Arka”, którą wyreżyserował według własnego scenariusza, była w 2007 roku nominowana do Złotej Palmy w Cannes w kategorii Najlepszy Film Krótkometrażowy.
„Jestem z niego bardzo dumna - wyznała Rena Rolska w książce "Piosenkarki PRL-u" - Po śmierci męża i wyjeździe syna zupełnie nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Zdecydowałam się podjąć intensywną pracę społeczną z ZASP-ie. Żeby nie być sama... Żeby być wśród ludzi i mieć jakieś obowiązki, czuć się potrzebną”.
Rena Rolska w wieku 92 lat wciąż jest honorową Przewodniczącą Sekcji Estrady Związku Artystów Scen Polskich. Za swą działalność społeczną w 2015 roku została odznaczona srebrnym medalem Zasłużony Kulturze Gloria Artis.
„Ciągle zapraszają mnie na różne spotkania, wiedząc o tym, że nic nie zaśpiewam. Na scenę nigdy nie wrócę...” - wyznała w rozmowie z „Nostalgią”.
Źródła:
1. Wywiad z R. Rolską, „Wysokie Obcasy”, marzec 2011
2. Artykuł „Uwierzyła w przepowiednię”, „Na żywo”, styczeń 2023
3. Artykuł „Cyganka wywróżyła jej całe życie”, „Nostalgia”, styczeń 2018
4. Książka E. Padoł „Piosenkarki PRL-u”, wyd. 2016.
Zobacz też:
Rena Rolska: Jej hit śpiewała cała Polska. Tak dziś wygląda jej życie!
Rena Rolska zrezygnowała z kariery dla syna. Dziś bardzo za nim tęskni