Renata Dancewicz chce się wypisać z Kościoła
Znana z ciętego języka Renata Dancewicz (43 l.) nie ukrywa swoich kontrowersyjnych i w Polsce wciąż niepopularnych poglądów. Czym tym razem dolała oliwy do ognia?
Aktorka wypowiadała się już publicznie m.in. na temat feminizmu, prawa do aborcji czy prawa gejów i lesbijek do adopcji, które gorąco popiera.
Zadeklarowała wtedy, że wolałaby, aby jej 9-letni syn został w przypadku jej śmierci adoptowany przez parę homoseksualną aniżeli oddany do domu dziecka. Argumentowała:
"Płeć rodziców, ich orientacja seksualna nie mają dla mnie żadnego znaczenia. I jeżeli ktoś decyduje się przechodzić przez te wszystkie procedury adopcyjne, to powinien mieć prawo do bycia rodzicem. Tyle jest niechcianych dzieci, które czekają na dom".
Dancewicz śmiało mówi też o swoim ateizmie. W najnowszym numerze tygodnika "Wprost" zwierzyła się, że czuje się z jego powodu obywatelką drugiej kategorii. "Ateiści są traktowani nad Wisłą jako gorszy rodzaj człowieka" - uważa.
Sądzi, że wszystkiemu winny jest żargon kościelny, który "pobłażliwie lub pretensjonalnie patrzy na niewierzących". Jej zdaniem sprawia to, że "ateizm nadal kojarzy się z brakiem zasad moralnych i brakiem głębszych wartości".
Dlatego aktorka nie chce już figurować w kościelnych statystykach. "Chcę wypisać się z Kościoła. Wkrótce przystąpię do apostazji, bo myślę o tym już od dłuższego czasu. Muszę tylko zabrać dwoje świadków i udać się do rodzinnego miasteczka, do parafii, w której zostałam ochrzczona" - powiedziała.