Renata Pałys już spisała testament. Miała kilka ważnych powodów [POMPONIK EXCLUSIVE]
Renata Pałys (68 l.), chociaż w swojej karierze zagrała 30 ról, w pamięci Polaków zapisała się jako Paździochowa ze "Świata według Kiepskich". Jak wspominała przed laty, propozycja nadeszła w chwili, gdy już miała nieodwołalnie zrezygnować z aktorstwa. Jak wynika z jej rozmowy z Pomponikiem, swoisty fatalizm towarzyszy jej przez całe życie. Stąd decyzja o spisaniu testamentu.
Kiedy Renata Pałys trafiła na plan "Świata według Kiepskich" w chwili, gdy była już całkowicie zdecydowana zostać profesjonalną sprzątaczką.
Zanim jednak zdążyła się przekwalifikować, w sklepie spotkała znajomego, drugiego reżysera w różnych produkcjach, który już wcześniej podrzucał jej różne epizody. W ten sposób trafiła na plan, przekonana, że skończy się na trzech pilotażowych odcinkach.
Rzeczywiście, początkowo na to się zapowiadało. Jednak, jak wspomina Pałys w rozmowie z Pomponikiem z okazji 26-lecia premiery "Świata według Kiepskich", wszystko zmieniło się, gdy reżyserią zajął się Patryk Yoka, który uznał potencjał Paździochowej za niewykorzystany. Dopiero wtedy, jak wyznała Pałys, mogła zająć się budowaniem swojej postaci.
"Budowałam tę Helenę tak trochę w kontrze do Haliny, tej matki Polki, kobiety pracującej, no bo nie mogło być dwóch takich samych bohaterek".
Na tej kontrze zrodziła się przyjaźń na lata. To właśnie Renata Pałys towarzyszyła Marzenie Kipiel-Sztuce w ostatnich chwilach jej życia.
Mogłoby się wydawać, że właśnie to doświadczenie wywołało u Pałys potrzebę uporządkowania spraw doczesnych, ona jednak daje do zrozumienia w rozmowie z Pomponikiem, że powodów było więcej:
"Bardzo dużo podróżuję, często latam samolotami, bywam w bardzo niebezpiecznych miejscach i moja mama pracowała u notariusza, wiec się u nas w rodzinie o takie rzeczy dbało. Mimo że mój syn jest jedynakiem i wiadomo, że będzie wszystko dziedziczył, ale może być tak, że się pierwsza zawinę i wtedy jest dwóch spadkobierców. Trzeba to tak zrobić, żeby nie mieli do mnie pretensji i żebym nie musiała ich straszyć po śmierci. To była normalna chwila, nic wzniosłego. Myślę, że to jest taki obowiązek, że każdy kto ma jakiś tam majątek, powinien rodzinę odciążyć od kłótni post mortem”.
Jeszcze 3 lata temu, gdy Renata Pałys mówiła o testamencie, wspominała także, że chciałaby, aby jej prochy rozsypano. Nie tylko ona wyraziła takie życzenie. Zawarł je w testamencie choćby Stanisław Tym, jednak obowiązująca obecnie ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 31 stycznia 1959 r nakazuje umieszczenie prochów w grobie ziemnym, murowanym katakumbach lub kolumbariach, które muszą znajdować się na terenie cmentarza.
W związku z tym Pałys doszła do wniosku, że w zasadzie to jej wszystko jedno, co stanie się po jej śmierci. Jak wyjaśniła w rozmowie z Pomponikiem, zależy jej tylko na tym, by nie narobić kłopotu:
"Nie ma tego w testamencie, ale moja rodzina wie, że mam być skremowana. Jeżeli będzie można rozsypać, to rozsypać, jeśli będą chcieli na kominku trzymać, to trzymać, a jak w ogródku zakopać , to ich sprawa. Mam świadomość, że jak zamknę oczy, to już będę miała bardzo niewielki wpływ na to, co się stanie…Przywiązywanie do grobu to jest obowiązek. Teraz ludzie są mobilni, mieszkają to tu, to tam, po co mi to…"
Zobacz też:
Pałys ujawniła po latach tajemnicę Kiepskich. To dlatego serial nadal jest popularny
W "Kiepskich" grała Paździochową, a potem zniknęła. Pałys nagle przemówiła
Polacy pokochali ten serial. Dziś kończy 26 lat