Reni myje syna w mleku z własnej piersi
Miłość Reni Jusis (36 l.) do ekologii narodziła się podczas ciąży i rozwinęła wraz z narodzinami synka. Dziś mały Teofil zawijany jest w pieluszki tetrowe, nieszczepiony oraz myty z dodatkiem mleka mamy.
"Ekologia to nie jest chwilowa moda, to nie jest jakiś trend, który przychodzi, a na jego miejsce będzie następny" - uważa piosenkarka.
Jej syn, niespełna roczny Teofil, sypia w starej, drewnianej kołysce, jada wyłącznie nieprzetworzone rzeczy i zawinięty jest w pieluszki tetrowe, prane w specjalnych orzechach piorących, sprowadzanych z Indii - czytamy w tygodniku "Takie jest życie".
"Orzechy te wkładamy do woreczka i wrzucamy do pralki" - tłumaczy Reni na łamach pisma. "Działają one na tej samej zasadzie co detergent, tylko że są naturalne".
Jusis zdecydowała się także nie szczepić syna. Woli poczekać, aż jego organizm sam zbuduje barierę ochronną. Nad podstawowymi szczepieniami zastanowi się, gdy maluch skończy rok.
Jego odporność wzmacnia natomiast, kąpiąc go z dodatkiem własnego mleka, które, podobno, ma niesamowite właściwości lecznicze.
"Mleko czyści ciało maleństwa tak samo jak mydło i co ważniejsze jest naturalne. I Reni nie musi się bać o jakiekolwiek alergie" - mówi pismu przyjaciółka artystki. Sama gwiazda zapewnia, że nie zapomina o zachowaniu zdrowego rozsądku:
"Nie jestem fanatyczką ekologii, tylko jej wielką entuzjastką i fanką" - przekonuje. "Ekorodzicielstwo to jest powrót do korzeni. Takie przypomnienie, jak nasze babcie wychowywały dzieci".
Podobnego zdania jest mąż Jusis, Tomek Makowiecki (27 l.), który podobno sam dopomina się, aby na śniadanie była kasza z warzywami. "Tomek jest w to wszystko wciągnięty" - dodaje artystka.