Richardson: Mam czasami stany lękowe
Bezrobocie Moniki Richardson nie przypomina w niczym typowego, polskiego braku pracy. Była prezenterka bawi się na bankietach, robi zakupy w Nowym Jorku oraz nieustannie udziela wywiadów...
W jednym z nich wyznała, że od dawna przeczuwała, że stanie się coś złego - kończył jej się kontrakt, a jako osoba bez programu miała marne szanse na jego przedłużenie. Nigdy nie zapomni momentu, kiedy została zwolniona.
"Rozpłakałam się, tak po babsku, dziewczyny z sekretariatu uściskały mnie, dały chusteczkę, a ja nie mogłam się opanować. Zdarzyło mi się to pierwszy raz i mam nadzieję - ostatni" - opowiada na łamach "Vivy".
Kiedy wróciła do domu, uspokoiła się.
"Zawołałam dzieciaki: Chodźcie, usmażymy placki. Potem przyjechał pan oczyścić szambo. I trzeba było przesadzić jabłonkę. Byłam zajęta do wieczora" - relacjonuje.
Chwile słabości przyszły później. Prezenterka wyznała, że czasami ma stany lękowe, jednak twardo stąpa po ziemi. Wszystko dzięki mężowi, który wpoił jej przekonanie, że póki ma dwie zdrowe ręce i głowę na karku, nie zginie.
Cały czas poszukuje nowego zajęcia. W końcu znalazła czas dla dzieci i małżonka.