Richardson postawiła wszystko na jedną kartę. Poświęciła całe oszczędności
Monika Richardson (52 l.) swoje życie zawodowe związała z mediami, jednak z czasem zrozumiała, że miłość do telewizji nie zawsze bywa odwzajemniona. W końcu doszła do wniosku, że najlepiej być swoją własną szefową i otworzyła z przyjaciółką szkołę językową. Zainwestowała w nią wszystkie swoje oszczędności. Jak ocenia z perspektywy czasu, to była dobra decyzja.
Kiedy Monika Richardson, córka Barbary Trzeciak-Pietkiewicz, wieloletniej dyrektorki TVP2, dołączyła do ekipy Dwójki, była zaledwie 23-letnią absolwentką iberystyki.
Brak medialnego doświadczenia nadrabiała entuzjazmem. Do tego stopnia, że, jak sama wyznała w wywiadzie dla „Super Expressu”, przylgnęło do niej przezwisko „mała pirania”. Jednocześnie szlifowała swój talent językowy.
Po raz pierwszy wybrała się do Anglii na kurs językowy w 1990 roku. Zamieszkała wtedy w prywatnym domu, którego gospodarzem był Will Richardson. Jak potem wspominała w swojej książce „Pożegnanie z Anglią”, że starszy o 14 lat Brytyjczyk od razu wpadł jej w oko, ale dopóki był żonaty, tylko korespondowali…
Ta romantyczna historia zakończyła się ślubem w 1995 roku, a następnie rozwodem, którego powodem, według Moniki była nieumiejętność męża pogodzenia się z jej niezależnością. Na drugiego męża wybrała Szkota. Dla Jamiego Malcolma przeprowadziła się do Wielkiej Brytanii, jednak, mimo doskonałej znajomości języka, nie odnalazła się w tamtejszych warunkach.
Obycie w świecie okazało się jednak bezcenne, gdy Richardson została prowadzącą emitowanego w Dwójce programu „Europa da się lubić”.
8 lat temu zmiana na stanowisku prezesa TVP zastała Monikę w „Pytaniu na śniadanie”. Nie znalazła się w gronie pierwszych prezenterów, zwolnionych przez Jacka Kurskiego. Mało tego, znów dostała do prowadzenia program, który uczynił z niej gwiazdę. Jednak reaktywowana „Europa da się lubić” nie okazała się sukcesem. Wraz z jej zdjęciem z anteny, Richardson pożegnała się z TVP.
Od tamtej pory wiele się wydarzyło. Od prawniczki trzeciego męża, Zbigniewa Zamachowskiego Monika dowiedziała się, że nie ma sensu czekać na niego z herbatą, bo właśnie układa sobie życie z nową kobietą. Po rozstaniu z TVP, propozycje z innych stacji telewizyjnych jakoś nie napływały.
Ciężkie czasy Richardson przetrzymała na stanowisku specjalistki od wywiadów tygodnika „Wprost”. Z czasem jednak uznała, że ma już dość nieodwzajemnionych miłości. Na odejście Zbyszka nic już się nie dało poradzić, ale z mediami mogła zerwać na własnych warunkach.
Postanowiła wykorzystać swoją drugą wielką pasję: lingwistykę. Wraz z koleżanką otworzyła w 2021 roku Richardson School, w którą zainwestowała wszystkie oszczędności. Czasy były niepewne, lekcje odbywały się przeważnie zdalnie, ale ostatecznie się udało.
Na szczęście, jak wyznała Monika w maju ubiegłego roku, po przejściowych trudnościach, które omal nie doprowadziły szkoły na skraj bankructwa, interes się kręci. Jak uspokajała w rozmowie z Newserią:
„Na szczęście biznes idzie dobrze, bo wydaje mi się, że nie mam problemu w kwestiach pomysłu na własną firmę oraz w kwestiach kompetencji. Wszystko jest pod tym względem w porządku, ale sama bym nie dała rady”.
Zobacz też:
Na taką emeryturę może liczyć Monika Richardson. Kwota wprawia w osłupienie
Richardson swoją decyzją zszokowała wszystkich. To może tylko pogłębić kryzys w jej nowym związku
Monika Richardson przeszła kolejną metamorfozę. Po szalonym kolorze ani śladu
Artykuł sponsorowany: Piórnik szkolny - estetyka, walory praktyczne i cena