Robert Biedroń i Krzysztof Śmiszek wzięli ślub? Zdjęcia z ceremonii wywołały poruszenie na całą Polskę
Robert Biedroń (47 l.) i Krzysztof Śmiszek (44 l.) powiedzieli sobie „tak” w Kieleckim Centrum Kultury. Zdjęciami z ceremonii Biedroń pochwalił się na Instagramie, wywołując tym niemałe zamieszanie. Jeszcze niedawno bowiem deklarował, że bierze pod uwagę wyłącznie legalny ślub w Polsce, z wszystkimi jego konsekwencjami prawnymi.
Robert Biedroń opublikował na swoim Instagramie zdjęcia ze ślubu, jaki zawarł ze swoim wieloletnim partnerem, Krzysztofem Śmiszkiem.
Stroje panów młodych przywodzą skojarzenia z „Weselem” Stanisława Wyspiańskiego i, jak się okazuje, nie bez powodu. Ślubne zdjęcia Biedroń opatrzył podpisem:
„Udzieliłem setek ślubów jako prezydent Słupska, ale pierwszy raz stanąłem po drugiej stronie. Po 23 latach w związku. To piękne uczucie, którym trzeba się dzielić. Dlatego powinniśmy zrobić wszystko, żeby dwie dorosłe osoby mogły doświadczyć ślubu gdy chcą. Bo miłość to miłość”.
Udało mu się wywołać nie lada zamieszanie. Do niedawna bowiem deklarował, że, chociaż marzy o ślubie, to nie zdecyduje się zawrzeć go za granicą, w którymś z licznych w Europie krajów, gdzie małżeństwa osób tej samej płci są legalne. Jak tłumaczył w wywiadzie dla „Vivy”:
„Jestem Polakiem, służę mojemu krajowi od wielu lat, więc oczekuję, że to państwo będzie mnie traktowało równo. Moglibyśmy spisać umowę cywilno - prawną, ale my nie jesteśmy spółką cywilną. Jesteśmy dwojgiem kochających się ludzi. Naprawdę wierzę, że pewnego dnia wymówię słowa: Świadomy praw i obowiązków…"
No i tak się stało, chociaż, jak się okazuje, ślub Biedronia i Śmiszka nie tylko nie ma żadnej mocy prawnej, ale nawet nie odbył się na serio. Był elementem spektaklu „Spartakus. Miłość w czasach zarazy” w reżyserii Jakuba Skrzywanka, wystawianego na Dużej Scenie Kieleckiego Centrum Kultury w ramach Kieleckiego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego.
„Spartakus. Miłość w czasach zarazy” jest inscenizacją reportaży Janusza Schwartnera, który nakreślił przejmujący obraz dramatycznej sytuacji, w jakiej znajduje się niebinarna i nieheteromornatywna młodzież w Polsce. Spektakl przygotowany przez szczeciński Teatr Współczesny za tragedię młodych ludzi obwinia polską nietolerancję.
Dlatego w drugiej części spektaklu aktorzy zapraszają na scenę pary tej samej, płci, które podczas kolorowego, radosnego świeckiego rytuału zawierają symboliczny, nierespektowany przez polskie prawo ślub.
Jedna z takich par byli właśnie Biedroń i jego wieloletni partner. Jak ujawnił Krzysztof Śmiszek w rozmowie z Onetem, fakt, że ślub był tylko symboliczny, w niewielkim stopniu zmniejszył jego tremę:
"Jest lekkie poddenerwowanie i ekscytacja, ale też niestety smutek, że wciąż trzeba mówić o oczywistych sprawach, jak równość małżeńska. Naszym ślubem zwracamy się do rządzących, bo Polakom nie trzeba tłumaczyć oczywistości, większość opowiada się za prawem do formalizacji związków jednopłciowych. Na razie, szczęście w Polsce możemy zalegalizować jedynie na scenie, a nie w kraju, który tworzymy".
Jak dał do zrozumienia prawnik, jest niemal pewien, że TVP znajdzie sposób, by wyśmiać jego symboliczne zaślubiny z Biedroniem. Jak wyznał, już się do tego przyzwyczaił:
"Od lat jestem już bohaterem "Wiadomości" TVP, więc nie przeraża mnie wizja, że po naszym ślubie mogę ponownie się tam pojawić. Spotykam widzów tych mediów, prowadząc teraz swoją kampanię, i wiem jedno: wielu z nich ogląda TVP, ale zachowuje swój rozum, co pokazują badania opinii publicznej. Dlatego jestem pewien, że temat praw osób LGBT+ wkrótce wyjdzie poza polityczny spór".
Zobacz też:
Robert Biedroń spakował walizki i wyjechał nad Bałtyk. Teraz się tłumaczy
Tajemnica Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka w końcu wyszła na jaw. Planowali to od dawna