Robert Jałocha tak przypieczętował wygraną z TVN-em. Zdecydował się na radykalny krok
Robert Jałocha, czyli były dziennikarz TVN, postanowił nie wracać do pracy w telewizji. Całkowicie zmienił ścieżkę kariery. Aby jak najlepiej się do niej przygotować, udał się na nowe studia. Rozpocznie je już wiosną 2024 roku. Oto szczegóły.
Robert Jałocha w przeszłości był dziennikarzem i realizował materiały dla TVN. Niestety, cztery lata pracy zapewniły mu jedynie umowę na dzieło. Jak sam wyznał, to rozpoczęło konflikt, dzięki któremu dziś całkowicie zmienił ścieżkę swojej kariery.
Na Facebooku umieścił już informację, że plany zrealizuje całkiem niedługo: "Pierwsze przymiarki do nowego zawodu. Zaczynam w marcu 2024! Prawo pracy powinienem chyba zaliczyć bez problemów". W komentarzach dodał, że wybiera się na studia prawnicze magisterskie.
Ci, którzy są zdziwieni decyzją dziennikarza, mogą również zapoznać się z jego obszernymi wyjaśnieniami.
"Skąd taki pomysł? Sprawa z TVN-em ma dwa oblicza. I nie da się ukryć, że też wpłynęła na moją decyzję. Tak po ludzku ta walka sporo mnie kosztowała, ale patrząc zawodowo, to była jednak świetna szkoła. Przed sądem występowałem bez żadnego pełnomocnika, sam przygotowałem wszystkie pisma procesowe, najaktywniej przesłuchiwałem świadków, a na koniec wygłosiłem napisaną przez siebie 20-minutową mowę końcową. Dla porównania ta TVN-u trwała... 354 sekundy. Jak napisałem odpowiedź na apelację, to inspektor z PIP zapytał, czy może z niej skorzystać. Ostatecznie wygrałem w pierwszej i drugiej instancji. [...] To niezły początek jak na studenta pierwszego roku" - podsumował powstałe zamieszanie.
Teraz nowy początek w postaci studiów, a w zeszłym tygodniu dobre informacje prawne. Robert Jałocha niedawno poinformował, że otrzymał pozytywną informację z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Po 104 dniach od wyroku nareszcie oficjalnie uznano, że lata przepracowane na "śmieciówce" powinny wchodzić mu do emerytury:
"Po 104 dniach od wydania prawomocnego wyroku, Zakład Ubezpieczeń Społecznych zalicza mi lata przepracowane na umowie o dzieło jako lata składkowe i wymierza podstawy składek. Cały okres przepracowany na "śmieciówce" zostanie mi dodany do emerytury. To koniec tej sprawy i ostateczny dowód, że TVN łamał prawo" - napisał na Facebooku.
ZUS poinformował obie strony, że od tej decyzji przysługuje im możliwość odwołania do Sądu Okręgowego Sądu Pracy i Ubezpieczeń Społecznych w Warszawie. Mają na to miesiąc od dnia doręczenia decyzji. Wydaje się jednak, że sprawa została zakończona.
Niestety, były reporter "Faktów" nie może do końca cieszyć się wygraną. Jak wyznał Wirtualnym Mediom:
"TVN łamał prawo, ale odpowiedzialności za to nie poniesie. ZUS nie wystąpi o zaległe składki, bo od zatrudnienia mnie na śmieciówce minęło więcej niż pięć lat. Zamiast kary, mamy więc nagrodę za spryt w oszukiwaniu pracowników i państwa. Widząc, jak działało ono w moim przypadku, nie podejrzewam, aby ten proceder został zatrzymany. Ja nie widziałem żadnej instytucji, której naprawdę by na tym zależało".
Czytaj też:
Robert Jałocha powinien dostać pieniądze od TVN. Stacja zlekceważyła prawomocny wyrok?
Robert Jałocha triumfuje w sporze z TVN. To jednak dopiero początek walki o pieniądze