Robert Kantereit ujawnia: Miałem dziadka w Wehrmachcie
Robert Kantereit (43 l.) na łamach jednego z kolorowych magazynów zdradził rodzinny sekret.
Dziennikarz w 2010 roku zastąpił w "Dzień dobry TVN" Wojciecha Jagielskiego, który został odsunięty za "słabe wyniki popularności".
Choć Kantereit na wizji pojawia się już od czterech lat, o jego życiu prywatnym nadal wiadomo niewiele.
Na co dzień pracuje również w radiowej Trójce. Ma żonę, 4-letnią córkę i "nie jest grzecznym chłopcem".
"Mam zwykłe życie. Moja żona jest żoną. Poznaliśmy się w radiu. (...) Kolega zaprosił ją do audycji jako eksperta. No, i tak jesteśmy już razem prawie 20 lat, a małżeństwem jesteśmy od 15... Tu jestem wielkim nudziarzem i niczym cię nie zaskoczę" - opowiada "Gali".
Dalej zdradza wielki rodzinny sekret, o którym niewielu dotąd wiedziało.
"Pochodzenie mojego nazwiska jest niemieckie. Tak, miałem dziadka w Wehrmachcie" - ujawnia.
"Jestem z Pomorza. Jednego dziadka miałem w Wehrmachcie, a drugi walczył w obronie Warszawy. Na Pomorzu i na Śląsku takich historii rodzinnych jest mnóstwo. Dla mnie to normalne, że tak ułożyła się historia mojej rodziny i innych rodzin w całej Polsce".
Dziennikarz posiada w domu trzy książeczki wojskowe dziadka: z Wehrmachtu, legitymację z jugosłowiańskiej partyzantki, kiedy uciekł on z niemieckiej armii, i legitymację z Wojska Polskiego.
Nie chce jednak komentować wyborów bliskiego, bo jak mówi, "życie jest tak skomplikowane i wielowątkowe", że nigdy nic nie wiadomo.
"Ja wolę powstrzymać się od ocen" - podkreśla.