Robert Leszczyński nie żyje. Po jego śmierci wybuchł skandal!
Robert Leszczyński (†48) przez niemal całe swoje życie był ateistą. Jego mama zdecydowała jednak, że syn przyjmie ostatnie namaszczenie...
O śmierci dziennikarza poinformowała 1 kwietnia jego siostra, która - jak pisały tabloidy - znalazła brata martwego w jego apartamencie na warszawskim Mokotowie.
Świecki pogrzeb odbył się dziesięć dni później na Powązkach Wojskowych. Choć Leszczyński cztery lata temu prawdopodobnie dokonał aktu apostazji i publicznie deklarował brak zainteresowania obrzędami katolickimi, jego mama zdecydowała o przyjęciu przez syna sakramentu namaszczenia w szpitalu (!), by - jak tłumaczyła - "wpuścili Roberta do nieba". Do tego zamówiła mszę świętą za zmarłego.
"To było dobre dziecko. Był ochrzczony, miał wszystkie sakramenty, w szpitalu przyjął ostatnie namaszczenie" - powiedziała dziennikarzom na pogrzebie.
Sprawa budzi sporo kontrowersji. Ksiądz Jerzy Koplewski uważa, że jeśli kapelan namaści wbrew woli, dochodzi wówczas do "gwałtu" i popełnione zostaje nie tylko przestępstwo, ale i naruszenie dóbr osobistych.
Jak było w przypadku Leszczyńskiego? Zdaniem Michała Witkowskiego Robert nie zdecydowałby się nigdy na ostatnie namaszczenie. Cieszyłby się jednak z całego medialnego zamieszania, jakie wywołała jego śmierć.