Reklama
Reklama

Robert Makłowicz i Zbigniew Wodecki są za legalizacją marihuany!

Robert Makłowicz (52 l.) i Zbigniew Wodecki (66 l.) opowiedzieli o swoich doświadczeniach z marihuaną i innymi narkotykami. Kucharz i wokalista podkreślają, że były one... jak najlepsze!

Zbigniew Wodecki uważa, że marihuana jest zdrowsza niż papierosy. Palił tylko raz, bo - jak mówi - maryśka strasznie wysusza. Lubi jednak dym, zapach fajki, cygara, a marihuana - jego zdaniem - dodatkowo leczy.

"Czułem się bardzo dobrze, ale nie mogę palić, bo suszy strasznie" - mówi w rozmowie z Cannabis News TV.

"Im lepsza marihuana, tym daje większą suchość w ustach. To nie jest temat. Jeśli tylko cokolwiek ludziom pomaga, nawet gdyby był to denaturat, to kto chorym na raka zabroni pić. Dlatego takie jest moje zdanie, by [politycy] zaczęli myśleć i traktowali to normalnie".

Reklama

Artysta zdradza także, że ma za sobą doświadczenia z kokainą!

"Wziąłem kokainę, okazało się, że była świetna, ponieważ nic nie czułem. Do tego wypiliśmy do tego flaszkę koniaku. W Ameryce przyszedł do mnie kolega się zaprzyjaźnić i przyniósł kokę. Wciągnąłem - nic, drugi raz wciągnąłem - nic. Poszedłem do łazienki i zobaczyłem, że mam wielkie piękne czarne oczy, czego wcześniej nie miałem. Byłem trzeźwy. Okazało się, że kokaina zniosła działanie alkoholu. Po kokainie czułem się świetnie, miałem apetyt, siłę, poczucie humoru. Podniosłem vana, miałem 2-3 dni power" - dzieli się Wodecki swoimi wrażeniami po zażyciu kokainy.

Dalej tłumaczy, że nie lubi ludzi, którzy próbują innym coś zabraniać. A politykom radzi, by zwrócili uwagę, co ludzie robią nie po marihuanie, a po siedmiu piwach.

"Myjcie nogi, uszy, uczcie się, żeby nie gadać głupot. Nad tym pracujcie, a nie zabraniajcie. To się w Sejmie rozpanoszyło strasznie".

Robert Makłowicz z kolei palił marihuanę kilka razy w życiu, będąc na Jamajce. "To absurd, by w XXI wieku policja zamykała młodego człowieka za posiadanie 'ogryzka' jointa. Takiego prawa nie ma nigdzie poza Białorusią. Wypowiadają się na ten temat ludzie, którzy kompletnie nie mają zielonego pojęcia, wszystko jest na głowie postawione" - zżyma się Małkowicz, tłumacząc, że jest za legalizacją marihuany.

"Państwo z własnej inicjatywy oddaje coś we władanie szarej strefy, gangsterów, którzy dosypują do czegoś, co jest naturalnym produktem, chemiczne rzeczy po to, żeby uzależniać. Gdyby było tak jak w Czechach, że każdy może mieć trzy doniczki na własny użytek, nie byłoby rynku dopalaczy, nikt by nie umierał z powodu nie wiadomo jakich świństw. Tak jest z człowiekiem, że lubi on przekraczać tabu i czy mu się zabroni, czy nie, to nic to nie zmieni" - uważa Makłowicz.

On sam pali, jednak nie w Polsce, bo nie zna pochodzenia "polskiej" marihuany.


***

Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Robert Makłowicz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy