Robert Rozmus: Córka nauczyła mnie cierpliwości
Robert Rozmus (54 l.) przyznaje, że wcześniej patrzył z zazdrością na innych ojców. Od niedawna jednak już wie, jak to jest mieć dziecko. Jego serce skradła córeczka. Dzięki niej stał się innym, lepszym człowiekiem.
Dojrzałe ojcostwo to dla aktora najlepszy prezent od losu. Dzięki małej Tosi zyskał nowe, lepsze życie. Oczywiście ani dla niego, ani dla jego ukochanej Anny Ćwięki, nie jest ono pozbawione trosk dnia codziennego. Na szczęście ich miłość potrafi przezwyciężyć każdą przeszkodę. Artysta zdradził "Na Żywo", czy pozwala sobie jeszcze na flirty, dlaczego zdarza mu się podpierać nosem, a także, jak wyglądają jego zabawy z dzieckiem.
Fani mogą pana teraz zobaczyć w spektaklu "Pierwsza randka" w warszawskim Teatrze Komedia. Czy XXI wiek sprzyja schadzkom?
Robert Rozmus: - Nie wiem, nie randkuję (śmiech). Żyjemy w czasach, kiedy trudno nam się skupić na drugim człowieku, a co dopiero na tym, co myśli i czuje. Traktujemy wszystko powierzchownie, a warto zajrzeć, co się kryje pod zewnętrzną powłoką, która nierzadko jest maską.
Przestał pan randkować i postanowił wieść stateczne życie u boku ukochanej kobiety. Nie obawiał się pan dużej różnicy wieku?
- Nie róbmy afery, dzieli nas tylko... dwadzieścia siedem lat!
Bliżej panu do romantyka czy do playboya?
- Udawałem szorstkiego macho, ale tak naprawdę zawsze ujmowała mnie w kobietach ich wrażliwość na piękno i subtelność. Lubię kobietę w kobiecie. Im jestem starszy, tym więcej we mnie tego romantyzmu, pewnego rodzaju tkliwości, którą teraz obdarzam swoją córkę.
Doczekał się pan dziecka późno, bo po pięćdziesiątce. Jakie jest to ojcostwo?
- Nie będę udawał, że wszystko jest różowe, bo tak nie jest. Czasem po prostu podpieram się nosem, ale pomimo tego, powiem górnolotnie - więcej człowieka jest we mnie. Zawsze patrzyłem na ojców z zazdrością. Teraz, kiedy sam się nim stałem, mam dla nich jeszcze więcej szacunku. Oczywiście dla tych, którzy zajmują się swoimi dziećmi. Wiem, ile atencji, skupienia i cierpliwości trzeba z siebie wykrzesać, zwłaszcza, jeśli jest się aktywnym zawodowo.
Zmienił pan priorytety?
- Zapytałem samego siebie, co jest dla mnie najważniejsze. Chcę nadal zajzajmować się aktorstwem, ale rodzina jest na pierwszym miejscu.
Ojcowie w szczególny sposób traktują swoje córki, a pan?
- Tosia skończyła niedawno 18 miesięcy i jest małą księżniczką. Jest cudowna. Czasem padam ze zmęczenia, ale nie zamierzam obstawiać się niańkami. Dzieciństwo Tosi jest dla mnie czymś wyjątkowym i chcę w tym uczestniczyć.
Czego Tosia pana nauczyła?
- Cierpliwości, uważności. Gapię się na nią z zachwytem, pewnie jak każdy ojciec na swoją pociechę. Mam wrażenie, że w pewnych obszarach narodziłem się na nowo. Odnalazłem w sobie wrażliwość, o której istnieniu nawet nie wiedziałem. Teraz jestem jeszcze lepszym człowiekiem. Turlamy się po podłodze, jemy palcami, trochę z talerza, trochę z podłogi. I to jest piękne. Ona zachwycona, ja szczęśliwy.
Czy podział obowiązków w pana domu jest sprawiedliwy?
- O to trzeba by zapytać moją Anię. Powiem tak, pracy jest dużo, bywa ciężko, ale jest cudnie.
Rozmawiała: Aleksandra Siudowska
***
Zobacz więcej materiałów: