Robert Walkiewicz z "Dużych dzieci" wspomina udział w show TVP! Ma pretensje do Wojciecha Manna!
Robert Walkiewicz (22 l.) był jednym z uczestników popularnego niegdyś programu TVP. Niestety, nie wspomina tego okresu najlepiej. Sporo ma do zarzucenia m.in. prowadzącemu Wojciechowi Mannowi (73 l.)...
Program "Duże dzieci" przed laty cieszył się ogromną popularnością. W show występowały urocze dzieciaki, z którymi prowadzący rozmawiał na tematy, które często dorosłym sprawiają problemy.
Widzowie do dziś pamiętają zapewne rezolutną Jadzię czy wygadane bliźniaki. Program był emitowany 15 lat temu, więc uczestnicy są dzisiaj już dorosłymi osobami.
Ostatnio przypomniał o sobie Robert Walkiewicz, który nie wspomina jednak tej produkcji najmilej.
W rozmowie z Plejadą ma sporo do zarzucenia m.in. prowadzącemu, który ponoć faworyzował niektóre dzieciaki, a resztę traktował raczej oschle.
"Mimo że mieliśmy po kilka lat, zdjęcia trwały cały dzień, po 8-10 godzin. Nie były skracane. Nie powiedziałbym, że mogliśmy liczyć na specjalne traktowanie - opowiada Walkiewicz. Wojciech Mann, który prowadził program, wybrał sobie trzy osoby, które faktycznie były "zatrudnione" na specjalnych warunkach. Moi rodzice dostawali za mój udział w programie 100 złotych za odcinek, wyróżnione dzieci miały stawkę nawet pięć razy wyższą i mogły liczyć na pomoc stylistów, makijażystów. My byliśmy zdani na siebie" - wspomina gorzko Walkiewicz.
Na takie brutalne zderzenie się z rzeczywistością dzieciaki po prostu nie były gotowe.
"Co do samego programu mam mieszane uczucia. Większość dzieci była tłamszona, nie pozwalano nam dojść do głosu. Całe nagrania skupiały się na tej trójce, która mówiła cały czas. Wciąż staram się myśleć o udziale w "Dużych dzieciach" jak o fajnej przygodzie, ale z pewnością bycie jednym z rekwizytów, które mają robić tło wyróżnionym dzieciom, nie było dobre" - przekonuje.
W pewnym momencie chłopak musiał podjąć trudną decyzję...
Sam Walkiewicz przez niesprawiedliwe traktowanie w programie miał spore problemy emocjonalne...
"Bywałem z tego powodu smutny i przybity. Nie awanturowałem się, należałem do tych grzecznych dzieci, które nie chcą problemów, ale zwyczajnie nie czułem satysfakcji z nagrywania tego programu. Czasem powiedziałem coś fajnego, ważnego dla mnie. Potem czekałem cały tydzień na odcinek, żeby to usłyszeć, pokazać bliskim, a ostatecznie okazywało się, że mnie wycięli" - wspomina ze smutkiem.
W pewnym momencie sytuacja była nie do zniesienia. Walkiewicz postanowił więc odejść z programu.
"Grupa tych "wybranych dzieci" była wyalienowana. Nie spędzała zbyt wiele czasu z nami. To nie była oczywiście ich decyzja, tylko reżysera i producenta. Do nikogo nie mam żadnych pretensji, ale bardzo wcześnie poznałem nierówności show biznesu - opowiada Robert. Z programu odszedłem. Była to moja decyzja. Czułem się przytłoczony tym, że spędzałem na planie od ośmiu do dziesięciu godzin, a w godzinnym programie było pokazane może 30 sekund moich wypowiedzi. Podział był taki: 20 minut Wojciech Mann, 20 minut gość programu, 15 minut trójka wybranych dzieci, a ostatnimi pięcioma minutami musiały podzielić się pozostałe dzieci" - dodaje 22-latek.
Walkiewicz deklaruje, że ponownie nie wziąłby udziału w takim programie. Zresztą z obecną TVP nie chciałby mieć w ogóle nic wspólnego.
"Dziś nie wziąłbym udziału w programie Telewizji Polskiej. Nawet bym nie poszedł pod gmach TVP. Oglądając "Wiadomości", mam wrażenie, że żyję w innym państwie. Józef Goebbels i jego propaganda przy tym, co robi PiS, to nic. Poziom manipulacji Polakami, nawoływanie do nienawiści wobec mniejszości, to jest coś, co mnie przeraża. Dziś widząc to wszystko, wstydzę się, że kiedykolwiek brałem udział w programie produkowanym przez Telewizję Polską, ale to było lata temu i chyba nikt wtedy się nie spodziewał, czym stanie się TVP" - podsumowuje gorzko.
Tutaj akurat mógłby się zgodzić z Wojciechem Mannem, który dziś również nie ma najlepszego zdania o byłym już pracodawcy...