Reklama
Reklama

Robin Williams wcale nie popełnił samobójstwa, a został zamordowany?! Nowe fakty ws. śmierci aktora

Robin Williams (†63 l.) w zeszłym roku popełnił samobójstwo, czym zaszokował i wprawił w smutek wielu jego fanów. Jednak są tacy, którzy nie wierzą, że targnął się on na swoje życie. Ruszyło śledztwo, które prowadzą prywatni detektywi. Ma ono raz na zawsze rozwiać wątpliwości, co dokładnie zdarzyło się w dniu, w którym zmarł aktor.

Cierpiał z powodu depresji, zaburzeń lękowych i pierwszych objawów rozwijającej się choroby Parkinsona. To miało doprowadzić do tragicznych zdarzeń 11 sierpnia zeszłego roku, gdy 63-letni Robin Williams popełnił samobójstwo. 

Tego dnia około południa asystentka gwiazdora Rebecca Erwin Spencer znalazła go martwego w jego willi w Tiburon. Według raportu koronera, aktor powiesił się na nylonowym pasku, miał przecięty lewy nadgarstek, znaleziono przy nim również dwa opakowania leków przepisywanych na receptę. 

Oficjalnie, nie ma wątpliwości, że aktor targnął się na swoje życie. Ale nie wszyscy jednak w to wierzą. Okazuje się, że rok po śmierci Robina Williamsa śledztwo nadal trwa! 

Reklama

Amerykański magazyn "In Touch" dotarł do prywatnego detektywa z San Francisco, który potwierdził, że zajmuje się sprawą. Okoliczności śmierci aktora bada również inna prywatna detektyw z Teksasu. 

Oboje nie chcą zdradzić, na czyje zlecenie działają. Choć nietrudno się domyślać, że zleceniodawcami mogą być dzieci aktora: Zak, Zelda i Cody, które obecnie procesują się z trzecią małżonką Robina, poślubioną w 2011 roku Susan Schneider, o wykonanie testamentu ojca.

Nowe śledztwo przyniosło nowe fakty. Wyszło na jaw, że "tajemniczym świadkiem" z raportu policji i koronera, który oprócz asystentki gwiazdora tego poranka pojawił się w domu, był jego masażysta. Ten sam, któremu dzień przed śmiercią Robin miał powierzyć zegarki ze swojej drogocennej kolekcji biżuterii. 

"Dlaczego ukryto jego tożsamość?" - zastanawia się detektyw z Teksasu. 

Ale to nie wszystko. Bliscy i jedna z pomocy domowych aktora w rozmowie z detektywem z San Francisco zgodnie twierdzą, że aktor zawsze miał fobię związaną z zamykaniem drzwi. Nie znosił, gdy drzwi w pokojach były pozamykane. Mało tego, przez lata w drzwiach specjalnie nie było zamków. Pojawiły się... niedługo po tym, jak aktor poślubił Susan. 

Jej zachowanie w dniu śmierci męża także rodzi pytania. Robin powiesił się w pokoju, który zajmował jego pasierb. Ale w nim aktor spał, od kiedy kilka dni przed 11 sierpnia wrócił z terapii w prywatnej klinice odwykowej (od lat zmagał się z uzależnieniem od alkoholu i narkotyków, poddawał się terapii nawet wtedy, kiedy był "czysty").

Susan wyszła z domu ok 10:30 rano naa lunch ze znajomymi.

Jak to możliwe, że, szczególnie kilka dni po terapii, nie zajrzała do męża? Choćby zapytać, jak się czuje, czy pożegnać przed wyjściem...

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Robin Williams
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy