Rodowicz: Ludzie mnie zawiedli
Maryla Rodowicz, uwielbiana przez publiczność ikona polskiej piosenki, opowiedziała o swoich kryzysach, rozstaniach, wzlotach i upadkach oraz małżeństwie. "Wszystko sprawdzam, ponieważ wielokrotnie ludzie mnie zawiedli" - wyznaje.
Czy w młodości popełniła pani wiele błędów?
Jak każdy, ale te błędy czegoś nas uczą. Są dla nas szkołą życia. Kiedy jesteśmy młodzi, brakuje nam przede wszystkim cierpliwości i mądrości, dlatego tak często trzaskamy drzwiami.
Z byłymi partnerami życiowymi rozstawała się pani jednym cięciem?
Tak się nie da! Konflikty i napięcia narastały, stawały się coraz trudniejsze do rozwiązania, aż w końcu dochodziło do rozstania.
Żyje pani z głową w chmurach czy twardo stąpa po ziemi?
Muszę mieć głowę w chmurach, by móc śpiewać, czuć poezję, muzykę i umieć przekazać te emocje na scenie. Ale z drugiej strony, jestem osobą, która wierzy tylko sobie i dostrzega realne życie. Wszystko sprawdzam, ponieważ wielokrotnie ludzie mnie zawiedli. Uważam też, że nie ma rzeczy niemożliwych.
Mąż pani doradza?
Absolutnie tak, i to już od 20 lat. Zajmuje się moimi sprawami prawnymi, umowami i doradza mi także w innych.
Szybko minęło tych 20 lat?
Ależ skąd, w tym czasie tyle się działo...
Były też kryzysy?
Jak w każdym związku. Przez pierwsze lata dojrzewaliśmy, staraliśmy się siebie zrozumieć. Bo przecież spotkało się dwoje całkowicie obcych sobie ludzi. Dlatego są tarcia, napięcia, obrażanie się. Trzeba zrozumieć, że nie da się siebie zmienić. Musimy siebie zaakceptować, ale w granicach rozsądku. To, niestety, zabiera sporo czasu, lecz kiedy już się to osiągnie, można być szczęśliwym.
Co najtrudniej było pani zaakceptować?
Mąż chciał dominować, i ja też chciałam mieć dużo do powiedzenia. Każdy chciał postawić na swoim.
Obraża się pani?
Ciągle się obrażam. Wtedy milczę, a mąż od razu to wyczuwa...
Kto dziś w państwa domu jest szefem?
Mąż, bo to on trzyma piloty w ręku, kiedy siedzimy przed telewizorem. A wiadomo, że rządzi ten, kto ma piloty.
A ja myślałam, że ten, kto ma pieniądze?
Z pieniędzmi sobie radzimy. Finansowo lubię być niezależna i radzę to każdej kobiecie. Nie ma nic gorszego, niż prosić mężczyznę o pieniądze np. na krem. Przecież wiadomo, że idziemy po krem, a wracamy z butami.
Jest pani kobietą domową?
Nie sprzątam, ale lubię np. gotować. Jak tylko mam czas, przyrządzam coś dobrego, robię zakupy, uzupełniam lodówkę.
Zakupy są pani słabością?
Wielką. Dobrze znam siebie, swój gust i wiem, co mnie uwiera. Czasami kupuję rzeczy markowe, a czasami udaje mi się coś znaleźć w tanich sklepach.
Ma pani doradcę, stylistę?
Nie, i nigdy nikogo takiego nie miałam. Na scenę też sama projektuję swoje stroje, mam tylko panią, która realizuje moje pomysły.
Bywa, że strojami szokuje pani publiczność...
No, i bardzo dobrze. Właśnie o to chodzi. Uwielbiam szokować.
W pani jest tyle siły i energii, skąd?
Higieniczny tryb życia, wysypianie się i ograniczone życie towarzyskie. Do tego, moim motorem napędowym jest życie, muzyka, ale też to wszystko, co mnie otacza i oczywiście moi bliscy. Do tego staram się żyć aktywnie. Zimą - narty, a latem uwielbiam pływanie. Oprócz tego odwiedzam siłownię.
Jest pani bardzo zdyscyplinowana...
Bardzo różnie z tym bywa. Jeśli mam osobistego trenera, to nie ma, że się nie chce. Przyznam, że teraz nieco się opuściłam. Brak czasu robi swoje, ale postanowiłam, że wkrótce to zmienię.
Ale pewnie bywa pani czasem zmęczona?
Tak, ale wtedy wyłączam telefon. To doskonały sposób na spokój, ciszę i chwilowe odcięcie się od wszystkiego.
Proszę powiedzieć czy dzieci panią odmładzają czy przeciwnie?
Odmładzają i to bardzo. Uwielbiam z nimi przebywać, rozmawiać i wychodzić. Mamy podobne poczucie humoru. Ponadto dzieci nieustannie mnie edukują, podrzucają różne pomysły i nowości muzyczne.