Rodowicz potwierdziła krążące od dawna przypuszczenia. Plotki o willi w Konstancinie to prawda
Maryla Rodowicz od czasu rozwodu z Andrzeje Dużyńskim nie ustaje w utyskiwaniu w mediach nad swoim ciężkim losem i rzekomych problemach finansowych. Gwiazda żaliła się na galopującą inflację i konieczność zaciskania pasa. Jej kieszeń najmocniej drenuje utrzymanie willi w Konstancinie, która przypadła jej po podziale majątku. Teraz wyszło na jaw, skąd u Maryli tak wysokie rachunki...
Maryla Rodowicz przez lata nie martwiła się tak przyziemnymi sprawami, jak płacenie rachunków czy załatwianie sprawa w urzędach. Jej mąż Andrzej Dużyński zajmował się tym wszystkim, by żona mogła się skupiać tylko na śpiewaniu.
Potem jednak biznesmen postanowił się rozstać i wyprowadził się z domu. Rozwód pary ciągnął się miesiącami, bo Maryla chciała wyciągnąć jak najwięcej. Sąd apelacyjny odrzucił jednak jej żądania związane z przejęciem części udziałów w firmach męża.
Została za to z wielkim domem w Konstancinie, który jednak stał się pewnym problemem. Okazało się, że jego utrzymanie kosztuje miesięcznie niemałą fortunę.
Maryla ma głodową wręcz emeryturę, więc nic dziwnego, że nadal musi tak intensywnie pracować. Na szczęście nadal zdrowie jej w tym pozwala, ale bywa ciężko:
"Pracuję dużo dlatego, że muszę opłacić rachunki. A jednak ten duży dom generuje codziennie duże koszty. Niestety, rachunki to rachunki i trzeba je płacić. W dodatku straciłam samochód, więc musiałam wynająć inny. To też kosztuje. Niedługo planuję wziąć auto w leasing na dwa lata. (...) Nie mam tantiem. Tyle zarobię, ile sobie wyśpiewam gardłem. Wcześniej nie narzekałam, bo kalendarz pękał w szwach, więc miałam regularny przypływ gotówki. (...) Trzeba zaciskać pasa jak nigdy. Przez ten kryzys powoli uczę się doceniać wartość pieniądza... Bywa, że jestem pod kreską" - utyskiwała Marylka w "Twoim Imperium".
Ponad stumetrowa willa w Konstancinie, choć sporo ją kosztuje, to jej miejsce na ziemi i nie zamierza się stąd wyprowadzać.
"Absolutnie nie mam zamiaru sprzedawać domu, bo go kocham! Jest moim wymarzonym miejscem. Jestem skłonna żebrać na ulicy, żeby tylko utrzymać ten dom" - opowiadała w "Super Expressie".
Na szczęście na razie Rodowicz nie musi wystawać na ulicach, prosząc przechodniów o pieniądze. Wciąż ma bowiem sporo propozycji koncertowych. Tempa zwolnić nie może jeszcze z jednego powodu - utrzymywania służby.
Z gosposią Marylka jest mocno zżyta od dekad, więc nie chciałaby jej skazywać na bezrobocie w tak późnym wieku. Zresztą gwiazda w pojedynkę nie byłaby w stanie ogarnąć tak wielkiego domu.
"No niestety mam, a to jest kosztowne. Raz w miesiącu przychodzi ogrodnik, zwłaszcza teraz po zimie musiał zrobić prace wiosenne i od 20 lat mam tę samą gosposię" - wyznała w "Jastrząb Post".
Potem raz jeszcze zapewniła, że domu jedna sprzedawać nie zamierza:
"Nigdy w życiu. Kocham moje drzewa, które codziennie oglądam przez okno i jak tylko jest ciepło, to siadam na tarasie. To, że mam tam drzewa i one są tak piękne, bo to są stare, 200-letnie sosny, mam też wspaniały dąb, który tworzy parasol na nad tarasem. Więc to jest wykluczone" - podkreśliła stanowczo.
Czytaj też:
USA: 77-latka wyszła za samą siebie. "Ślub" w domu seniora
Anna Wyszkoni wyrzucona z festiwalu w Opolu. Gwiazda nie zostawia na TVP suchej nitki