Rodzina Dody najadła się ostatnio strachu! Chodzi o babcię Pelagię!
Doda Rabczewska (33 l.) rzuciła wszystko i pojechała do rodzinnego Ciechanowa. Jej ukochana babcia miała wypadek...
Jak dowiedziała się "Rewia", Doda ostatnio przeżyła prawdziwe chwile grozy.
Piosenkarka dowiedziała się, że jej ukochana babcia ze strony mamy, Pelagia (89), miała wypadek samochodowy…
"Starsza pani, mimo podeszłego wieku, była i jest doskonałym kierowcą, jednak pech chciał, że niedawno inny samochód uderzył w jej seicento! Kolizja wyglądała groźnie, ale na szczęście pani Pelagia wyszła z wypadku bez szwanku. Musiała jednak przejść specjalistyczne badania i dopiero kiedy lekarze upewnili się, że nic jej nie zagraża, wróciła do domu"- czytamy w tygodniku.
Tam już czekała na nią zaniepokojona rodzina razem z Dorotą, która specjalnie przyjechała z Warszawy i miała dla babci niespodziankę.
"Kupiłam jej nowy, bezpieczny samochód, o jakim zawsze marzyła" – chwali się w "Rewii" sławna wnuczka.
Nie dała jednak babci kluczyków od razu.
"Odbyłam z nią wspólną podróż, żeby upewnić się, jak radzi sobie za kółkiem. Muszę przyznać, że prowadzi tak samo dobrze jak 20 lat temu, kiedy woziła mnie do szkoły. To naprawdę niezwykła kobieta, bardzo silna i odważna" - opowiada z dumą Doda.
Babcia Pelagia, obok rodziców, jest dla piosenkarki jedną z najważniejszych osób w życiu.
Jeszcze niedawno babcia martwiła się o wnuczkę. Było to wtedy, gdy Doda w atmosferze skandalu rozstawała się z biznesmenem Emilem Haidarem (43).
W domu państwa Rabczewskich obowiązuje jedna prosta zasada: mówi się o rzeczach dobrych, a ze złem walczy się w ciszy. Ale ostatnie, bolesne wydarzenia nie mogły przejść bez echa, nawet w spokojnym Ciechanowie.
"Babcia modli się o takiego męża dla mnie, jakiego sama miała. Mówi, że nie sztuka znaleźć drugą połówkę jabłka, jeśli może być zatrute" – twierdzi Doda.
Cóż, na razie modlitwy babci Pelagii nie przynoszą spodziewanych rezultatów...