Rogalska: Mój tato choruje, miał wylew
Uśmiech i poczucie humoru to jej wizytówka, znak rozpoznawczy. Ale dziennikarka ma też swoją drugą twarz... Zdecydowanie poważniejszą, ostatnio zatroskaną.
"Mój tato choruje, odkąd miał wylew. Jest to dla mnie nieprawdopodobna lekcja życia, która pokazała mi też, jak trzeba doceniać każdą chwilę. Bo pewne rozmowy się już nie odbędą, pewne marzenia się nie spełnią" - zwierza się Marzena.
Dziennikarka jest do swojego taty bardzo podobna. To właśnie po nim odziedziczyła temperament, optymizm i wiarę, że wszystko, co sobie zaplanujemy, musi się udać.
"Tata potrafił codziennie wysłać mi SMS-a albo zadzwonić, żeby opowiedzieć o filmie, który obejrzał, co ciekawego wyczytał czy jaki śmieszny dowcip usłyszał" - opowiada Rogalska.
Dzisiaj bardzo jej tego brakuje. Teraz to ona stara się wspierać swojego ukochanego tatę jak potrafi. Dlatego każdą wolną chwilę wykorzystuje na to, by jechać do niego, do Krakowa.
Przypomina sobie też, jak była małą dziewczynką, a ojciec powtarzał jej, że jeśli bardzo się czegoś chce, to można osiągnąć wszystko. Trzeba tylko mieć w sobie taki rodzaj gotowości, który pozwala poradzić sobie w każdych warunkach.
"Taka gotowość to dla mnie życiowa odwaga. Cały czas przed oczami mam taki obraz, kiedy tato pyta moją mamę: 'Marysiu, co mogę jeszcze dla ciebie zrobić?' On zawsze był gotowy i to niemal do wszystkiego" - kończy Rogalska.
Dziennikarka ma nadzieję, że "odzyska" ukochanego ojca.