"Rolnik szuka żony 3": Beata, kandydatka rolnika Marka, to "czarna wdowa" z "Superwizjera"?!
Szykuje się wielki skandal w „Rolnik szuka żony 3”? Część internautów i fanów programu twierdzi, że kandydatka Marka, Beata, ma co nieco za uszami. Łączą ją z bohaterką głośnego reportażu „Superwizjera”, w którym przedstawiono historię „czarnej wdowy”.
Na forach internetowych i na facebookowym fanpage’u programu aż huczy od plotek na temat jednej z uczestniczek "Rolnik szuka żony 3", Beaty. Jest kandydatką do serca Marka i według wielu fanów ma wielkie szanse na wygraną. Wygląda na otwartą, sympatyczną kobietę, ale zdaniem części internautów ukrywa swoją prawdziwą twarz.
Niektórzy przekonują, że szczupła brunetka ma na swoim koncie ogromny skandal. Dopatrzono się podobieństwa między nią a bohaterką reportażu "Superwizjera" z 2011 roku. W materiale zatytułowanym "Czarna wdowa" przedstawiono historię kobiety, która może mieć związek ze śmiercią kilku mężczyzn. W reportażu głos zabrał Władysław Boroński, ojciec zmarłego przed laty Andrzeja, męża Beaty.
"Na dzień dzisiejszy nie ma tajemnicy śmierci Andrzeja. Na dzień dzisiejszy jest ewidentne zabójstwo" - mówi. Przekonuje, że w domniemane morderstwo zamieszana jest jego była synowa, Beata.
Z kolei według niej mąż popełnił samobójstwo przez problemy z firmą i przez naciski współpracowników. Także ona miała wraz z nim targnąć się na swoje życie. Utrzymuje, że oboje wzięli dużą dawkę leków, ale jej udało się przeżyć, bo wszystko zwymiotowała. Ojciec nie wierzy w przedstawioną przez nią wersję zdarzeń i rozpoczął prywatne śledztwo. Zlecił specjalne badania, które nie potwierdziło tego, o czym mówiła synowa, bowiem w ciele Borońskiego nie znaleziono śladów wymienionych przez nią lekarstw.
Okoliczności śmierci nie są jasne. Policjanci zaalarmowani wiadomością, że dwoje młodych ludzi może chcieć popełnić samobójstwo, koło północy odwiedzili ich mieszkanie. Otworzyła im zaskoczona Beata, która stwierdziła, że mąż jest zmęczony i poprosiła, aby dać mu spokój. Policjanci jednak krótko z nim porozmawiali i odeszli. Niedługo później mężczyzna już nie żył.
Według lekarza jego zgon nastąpił pomiędzy 1.30 a 3 nad ranem, ale zdaniem innych niezależnych biegłych, doszło do niego "grubo przed północą", a zatem jeszcze przed wizytą policjantów w mieszkaniu małżonków. Obaj funkcjonariusze, którzy wówczas odwiedzili rodzinę Borońskich, nie żyją. Jeden podobno popełnił samobójstwo, a drugi miał umrzeć na zawał. Pierwszy z nich utrzymywał, że Boroński został zamordowany, a podczas wspomnianej wieczornej wizyty ktoś się pod niego podszywał.
"Zdaniem Mariusza osoba, którą zastał na interwencji, nie była tą samą osobą, do której zwłok został wezwany w godzinach rannych. (...) Był to ktoś, kto podszywał się pod Andrzeja Borońskiego, a zwłoki Andrzeja Borońskiego ukryte były w wersalce" - opowiadała siostra mężczyzny w "Superwizjerze". "Mój syn nie popełnił samobójstwa" - dodawał jego ojciec.
Wreszcie kilku osobom postawiono zarzuty w związku ze śmiercią Borońskiego, ale nie chodziło o zabójstwo, a o pomoc w samobójstwie. Na ławie oskarżonych zasiadła także żona zmarłego, Beata. Ojciec Borońskiego zdradza, że po śmierci jego syna zachowywała się co najmniej nieodpowiednio. Urządzała nocne imprezy i nie widział po niej żadnych oznak smutku czy żałoby. Potwierdziły to zeznania sąsiadów.
Niespełna rok później kobieta związała się z Jarosławem, innym biznesmenem prowadzącym dobrze prosperującą firmę. Zabrała go nawet na wywiad z dziennikarzem "Superwizjera", w którym wspomniała, że znajomi ostrzegają jej ukochanego przed nią. Dała do zrozumienia, że ta troska jest niepotrzebna, bowiem z jej strony nic mu nie grozi.
Okazuje się jednak, że mężczyzna... nie żyje. "Też zgon nienaturalny" - relacjonuje ojciec Borońskiego, który chciał powołać drugiego męża byłej synowej na świadka, ale nie zdążył.
"Była tylko jedna chaotyczna rozmowa. On w panice, nie rozmawiał ze mną tak logicznie, jak zawsze, mówił, że biznes zaczyna wysuwać mu się z rąk. Jak dowiedziałam się, że popełnił samobójstwo, to moja pierwsza myśl była, że szantażowała go ta kobieta. Ona go na 100% szantażowała, że się dobierze do jego rodziny. Pokazała mu w ostatnich tygodniach życia, co ona może i z kim ona może działać" - mówiła siostra zmarłego mężczyzny.
Ciało odnalazła Beata. Rodzina podkreśla, że do tej pory nie wiadomo, co działo się z Jarosławem od momentu jego wyjścia z biura do chwili rzekomego samobójstwa. Żałoba wdowy po mężczyźnie nie miała trwać długo. Po dwóch miesiącach wyjechała na narty i "generalnie była cały czas zadowolona".
W ostatnich dniach w mediach pojawiają się doniesienia, że "czarna wdowa" z reportażu i Beata z "Rolnik szuka zony 3" to ta sama osoba. Zgadza się jej wiek, imię, pieprzyk na szyi, charakterystyczna wada wymowy. Poza tym internauci wskazują na znaczne podobieństwo w wyglądzie, a nawet na to, że kobieta ciągle nosi ten sam naszyjnik oraz pierścionek.
Fani "Rolnika" żalą się, że ich komentarze na temat Beaty są od razu kasowane z fanpage’a programu. Pytają, czy Beata rzeczywiście jest "czarną wdową". Zwróciliśmy się do produkcji "Rolnik szuka żony" z prośbą o komentarz.
"Możemy tylko powiedzieć, że na żadnej z naszych uczestniczek nie ciążą zarzuty, żadna też nie była skazana ani karana" - odpowiedziano nam.
W ostatnim odcinku podczas śniadania Beata przyznała, że przez całą noc rozmawiała z Markiem. Pojawiły się sugestie, że być może tłumaczyła się ze swojej przeszłości. Jaka jest prawda? To trudno orzec.
***
Zobacz więcej materiałów