"Rolnik szuka żony 3": Zbigniew Pyda przerywa milczenie po wielkiej tragedii
Przed Wigilią w życiu Zbigniewa Pydy (58 l.), uczestnika "Rolnik szuka żony 3", rozegrał się prawdziwy dramat. Jego syna potrącił autobus. Mężczyzna zmarł. "Nie ja miałem pochować syna, lecz on mnie, a stało się inaczej" - mówi Zbigniew w jednym z tygodników.
- Nie ja miałem pochować syna, lecz on mnie, a stało się inaczej - tak Zbigniew Pyda z programu "Rolnik szuka żony" komentuje tragedię, która wydarzyła się dwa dni przed Wigilią.
Jego najstarszy syn Marek (35 l.), zamiast zostać w domu i przygotowywać się do świąt, postanowił spotkać się z kolegami.
- Prosiłem, ostrzegałem, przypominałem o rekolekcjach. Nic to nie dało. Towarzystwo było dla niego ważniejsze - wspomina rolnik.
I stało się...
- Sąsiadka podjechała pod dom i powiedziała, że autobus potrącił człowieka na drodze i że to może być Marek. Policjanci próbowali mnie zatrzymać, ale powiedziałem im, że to chyba mój syn. I to się potwierdziło. Byli z nim koledzy. Mam nadzieję, że da im to do myślenia... - wyznaje Zbigniew w rozmowie z "Rewią".
Jest spokojny. Nie płacze, ale chwilami zawiesza głos, jakby się zastanawiał. Bardzo kochał pierworodnego. Między nim a jego młodszą siostrą Beatą jest niecałe 7 lat różnicy i właśnie ten czas był w życiu rolnika i jego zmarłej przed pięcioma laty żony Elżbiety pięknym okresem. Wznosili wtedy dom,powiększali gospodarstwo i bardzo się kochali...
To Marek miał być następnym gospodarzem, ale poszedł w inną stronę. Skończył studia i szykował się do pracy w samorządzie. Jego miejsce zajął młodszy brat - Krzysztof (26 l.), który razem z żoną Jagodą towarzyszył ojcu przed kamerami programu "Rolnik szuka żony".
Teraz, po śmierci brata, Krzysztof postanowił być jeszcze bliżej ojca i na razie zrezygnował z wyprowadzki w rodzinne strony żony, a także z budowy oddzielnego gospodarstwa.
***
Zobacz więcej materiałów: