"Rolnik szuka żony 3": Zbigniew Pyda przeżył prawdziwą tragedię. Ta śmierć była ogromnym ciosem
Ta diagnoza zabrzmiała jak wyrok. Jak czytamy w "Rewii", gdy u żony Zbigniewa Pydy wykryto guza na płucach, świat mu się zawalił. To był dla całej rodziny prawdziwy dramat. Później przyszła śmierć, która była ogromnym ciosem. Do tej pory rolnikowi trudno pogodzić się ze stratą ukochanej.
Uczestnicy programu "Rolnik szuka żony" wiedzą u kogo szukać odpowiedzi na najważniejsze pytanie... - Zdradź swój sposób na kobiety - proszą. Imponuje im powodzenie, którym się cieszy od czasu, gdy pojawił się w telewizji.
Codziennie Zbyszek (58 l.) dostaje listy z całej Polski. Każdy uważnie czyta. Odpowiada lub oddzwania, żeby podziękować, ale na tym koniec... Wciąż jest sam. Nawet na niedawny Bal Chłopski w Pawłowie poszedł w pojedynkę.
- Wciąż jestem do wzięcia, wciąż szukam - przyznaje.
Dlaczego, mimo powodzenia, w jego życiu nic się nie zmienia? Bo w jego sercu wciąż jest jeszcze ukochana żona Elżbieta. 1 lutego minęła 5. rocznica jej śmierci. Przegrała z nowotworem. Odeszła w dniu urodzin męża, nie doczekawszy ślubów dzieci: Beaty (29 l.) i Krzysia (26 l.).
Tamta choroba przyszła nagle. Guz na płucach, przerzuty - lekarze nie ukrywali prawdy. Oboje wiedzieli, że mają tylko kilka miesięcy wspólnego życia.
W takim momencie człowiek żałuje, że nie nacieszył się tym,co miał. A Zbyszek i Elżbieta nigdy nie mieli wakacji. Wciąż tylko praca w gospodarstwie i w leśnictwie, przy pszczołach i opieka nad dziećmi, dorabianie w szkole i przy robotach drogowych, bo oboje skończyli Studium Drogowe w Lublinie, gdzie się poznali.
Niczego im nie brakowało, oprócz... czasu dla siebie. Do ostatnich chwil starali się być razem.
Zbyszek wspomina, jak przed weselem, na które zostali zaproszeni, wybrali się na zakupy.Elżbieta, zawsze skromna, nie chciała drogiej kreacji, ale on kupił jej najlepszą, jaką mogli znaleźć! Jeszcze na święta potrawy przygotowała Elżbieta.
Spędzili ten czas z dziećmi, ciesząc się, że każde z nich skończyło studia i mądrze układa sobie życie. Najstarszy syn Marek (34 l.) został samorządowcem, Beata - pielęgniarką, a Krzysztof agronomem.
- Zabieraj i mnie, żebym ja się tu nie męczył - prosił Zbyszek, czuwając w szpitalu przy łóżku Elżbiety, a ona odpowiadała: - Musisz żyć. Nie bądź sam, ale nie zapominaj o dzieciach. Pamiętaj, że kobiety bywają różne, a ty jesteś zbyt ufny i masz dobre serce.
Po jej śmierci Zbyszek rzucił się w wir pracy: dokupił 30 hektarów ziemi i kombajn, zajął się budową wiaty. Z czasem nauczył się prać i trochę gotować, bo wcześniej znał się tylko na wędlinach z dzika, którego sam zazwyczaj przynosił z polowania. Ale w domu wciąż panował smutek.
Zbyszek opowiedział, że na swoje 58. urodziny Zbyszek wybiera się z wiązanką kwiatów na grób Elżbiety. Chce jej tam opowiedzieć o swoim wielkim szczęściu, które czeka go niebawem. Już w maju znów zostanie dziadkiem! Chłopca oczekuje córka, która z mężem mieszka w Lublinie. Tam znalazła pracę w swoim zawodzie.
Rolnik ma już jednego wnuczka, 3-letniego Gabrysia. To dziecko jego młodszego syna, Krzysia, który wraz z żoną Jagodą mieszka w rodzinnym domu w Krowicy. To oni namówili go na udział w programie.
- Prawdziwy gospodarz rośnie z tego Gabrysia - mówi Zbyszek. - A niedawno dostałem od niego na Dzień Dziadka poduszkę z haftem: Super Dziadziuś, futerał na okulary i czekoladę. Bardzo się ucieszyłem!
Wyłania się z tego wszystkiego dosyć nieoczekiwanie zupełnie inny obraz Zbyszka od tego, który mogliśmy zobaczyć w telewizji. To nie żaden lekkoduch, ani tym bardziej podrywacz, tylko mężczyzna poważny, rodzinny, odpowiedzialny i wrażliwy. A takiemu wcale nie będzie łatwo znaleźć bratnią duszę...
***
Zobacz więcej materiałów