"Rolnik szuka żony 3": Zbigniew Pyda wypełni testament zmarłej żony?
Gospodaruje we wsi Krownica w powiecie chełmskim. Kocha pszczoły i jest najstarszym uczestnikiem najnowszej edycji programu "Rolnik szuka żony". Zbigniew Pyda (57 l.), mimo że przeżył wielki życiowy dramat, nie traci nadziei, że znajdzie miłość.
"Umierająca żona powtarzała mi, żebym sobie kogoś znalazł" - zwierza się w szczerej rozmowie z "Rewią". "Zdawała sobie sprawę, że będzie mi wyjątkowo ciężko, jak odejdzie...".
Zbigniew jest wdowcem od 5 lat. Do śmierci małżonki przez trzy dekady był bardzo szczęśliwym mężem i ojcem. Wiadomość o chorobie żony była dla niego niewyobrażalnym szokiem. Miał jednak przekonanie, że ukochana wyzdrowieje. Zresztą ona sama też wierzyła, że będzie silniejsza niż rak.
Niestety, przegrała walkę z nowotworem po ośmiu miesiącach cierpienia... "Chociaż jestem twardym mężczyzną, przyznaję, że załamałem się" - wspomina drżącym głosem Zbigniew.
Nigdy nie radził sobie z domowymi obowiązkami: sprzątaniem, gotowaniem, praniem. Nic dziwnego - ma bowiem na głowie aż 100-hektarowe gospodarstwo!
Do niedawna Zbigniew nie szukał miłości z powodu braku czasu. Nie tylko prowadzi gospodarstwo, ale też pracuje zawodowo jako urzędnik w Wydziale Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska w chełmskim starostwie.
Z wykształcenia jest leśnikiem, z zapałem produkuje również miód. Udziela się społecznie, nikomu nigdy nie odmówił pomocy! "Pracy i zajęć codziennie mam tyle, że doba powinna dla mnie mieć przynajmniej 48 godzin" - ciężko wzdycha wdowiec.
Wieczory spędzał przed telewizorem i najczęściej szybko zasypiał ze zmęczenia. Domownicy, syn Krzysztof z żoną Jagodą, nie mogli dłużej patrzeć na psychiczne cierpienie ukochanego ojca. To oni zaczęli powtarzać, że powinien wreszcie znaleźć miłą towarzyszkę. "Podczas jednej z takich rozmów padł pomysł, że może w poszukiwaniu życiowej wybranki pomoże mi telewizja" - opowiada Zbigniew.
Wcześniej uważał, że "Rolnik szuka żony" to program przede wszystkim dla młodych rolników. Jednak dzieci po wielu próbach przekonały go, że zakochać można się w każdym wieku. Nie bardzo w to wierzył, ale postanowił spróbować. Syn zgłosił go do programu.
Dzisiaj Zbigniew Pyda nie żałuje tej decyzji, a nawet cieszy się, że odważył się na ten krok. Gdy przeszedł eliminacje i dostał się do ścisłego finału, poczuł się, jakby nagle ktoś podarował mu drugie życie! Zaczął dbać o siebie, ważne stały się okresowe badania lekarskie, nowe ubrania, wizyta u fryzjera.
"Przeżyłem śmierć najważniejszej kobiety mojego życia" - mówi Zbigniew z zadumą w głosie. "Może los podaruje mi drugą taką miłość?".
Trzymamy kciuki!