"Rolnik szuka żony": Diagnoza lekarzy jak wyrok! "Nie wiem, ile czasu mi zostało"
Robert Bodzianny niemal z dnia na dzień stał się bohaterem prasy plotkarskiej, gdy okazało się, że mocno zbliżył się z Martą Manowską, z którą poleciał ostatnio na wspólne wakacje do Meksyku. Okazuje się, że brat słynnego rolnika był poważnie chory i myślał, że nie zostało mu zbyt wiele czasu. Te doświadczenia sprawiły, że całkiem odmienił swoje życie...
Od kilku dni media ekscytują się wspólnym wyjazdem Marty Manowskiej i Roberta Bodziannego do Meksyku.
Wiele wskazuje na to, że tych dwoje ma się ku sobie i połączył ich płomienny romans.
"Robert Bodzianny wystąpił w 7. sezonie programu "Rolnik szuka żony". Mężczyzna w popularnym show pojawił się u boku ojca i brata Pawła, który to zgłosił się tam w poszukiwaniu drugiej połówki. To podczas nagrań przyjazdu pań na gospodarstwo przystojny mężczyzna poznał Martę Manowską. Ukradkowe spojrzenia, uśmiechy i stało się - między tą dwójką zaiskrzyło" - czytamy w "Super Expressie".
Media oczywiście od razu zaczęły interesować się bratem słynnego rolnika. Okazuje się, że mężczyzna naprawdę sporo w życiu przeszedł.
Robert stoczył walkę o swoje życie. Lekarze zdiagnozowali u niego ropnia trzustki i konieczna była operacja.
Na szczęście wszystko się udało i mężczyzna wrócił do zdrowia. Te doświadczenia sprawiły, że postanowił jednak zmienić całkiem swoje życie.
Z tego też powodu wyjechał w podróż dookoła świata. Po ponad roku wrócił do Polski i całe szczęście, bo dzięki temu trafił na Martę.
O swojej walce z chorobą i zmianach w życiu Bodzianny napisał na blogu podróżniczym.
"Też bałem się śmierci. Jednak mam to szczęście, że wierzę w Boga. Pomimo całej nagonki na kościół i modzie bycia ateistą nie wstydzę się o tym pisać. To bardzo ułatwia życie w trudnych chwilach. Moja wiara została wystawiona na próbę w momencie gdy usłyszałem, że czeka mnie operacja i być może nie obudzę się następnego dnia. Jedno zdanie momentalnie zmieniło mi sposób, w jaki spostrzegam świat. Gdy stanąłem twarzą w twarz ze śmiercią, okazało się, że to nie jej powinienem się bać. [...] nie wiem, ile czasu mi zostało, ale już mam pewność że gdy Bóg tak zdecyduje i następnym razem wyślę po mnie swojego pracownika, to zbije z nią piątkę, uśmiechnę się i powiem: było pięknie, chodźmy!" - pisał Robert.
Okazuje się, że walka z chorobą jeszcze mocniej pogłębiła jego wiarę. Nie kryje też wdzięczności dla ludzi, którzy się za niego wówczas modlili...
"Jeszcze jak leżałem w szpitalu, dostałem ogromne wsparcie od ludzi, których nigdy w życiu nie widziałem. Słyszałem tylko o kolejnych kółkach różańcowych, które modlą się w mojej intencji. Nie musieli tego robić, jednak robili! Poświęcali swój cenny czas dla mnie" - wyznał.
Spodziewaliście się, że aż tyle przeszedł? Czy to ta głęboka religijność połączyła go z równie świętobliwą Martą?
Zobacz też:
Jan Śpiewak oburzony promowaniem Megakota! Namawia do bojkotu TVN-u!
Marianna Schreiber pochwaliła się metamorfozą! Trudno ją rozpoznać!
Tamara Arciuch zaszalała z fryzurą! Trudno oderwać od niej wzrok