"Rolnik..." zaliczył spadek oglądalności. Oto co stało się później
11. edycja programu "Rolnik szuka żony" debiutowała w ramówce TVP z już na starcie obniżoną oglądalnością. Produkcja miała twardy orzech do zgryzienia, jednak ostatecznie, jak wynika z danych, udało się uniknąć katastrofy. W każdym razie w wystarczającym stopniu, by zacząć myśleć o przyszłości.
Według danych Nielsen Audience Measurement, między 10. a 11. edycją programu "Rolnik szuka żony" do show zniechęciło się 593 tys. widzów. Jak się okazało, pierwsze 3 odcinki 11. sezonu oglądało średnio 1,54 mln osób.
Rok wcześniej perypetie rolników i rolniczek szukających miłości gromadziły przed telewizorami 2,14 mln widzów. Spadek oglądalności o prawie jedną trzecią z pewnością nie był dla producentów źródłem radości, jednak w miarę rozkręcania się sezonu, słupki delikatnie drgnęły.
Rzeczywiście, jak wynika z danych opublikowanych przez agencję Nielsen, perypetie bohaterów 11. edycji śledziło średnio 1,87 mln widzów. Strata wobec 10. edycji wciąż jest zauważalna, ale nie wynosi już katastrofalnych 600 tys. lecz "tylko" 270 tys. widzów.
Tradycyjnie największą popularnością cieszył się odcinek finałowy. Obejrzało go 2,29 mln widzów, czyli więcej niż wyniosła średnia oglądalność 10. sezonu.
Zarówno ekipa programu, jak i TVP zdają sobie sprawę z tego, że rekordowe wyniki drugiej i trzeciej edycji, oscylujące wokół 4,5 miliona widzów, są już nie do powtórzenia. Fani programu mają na ten temat własne zdanie i nie wahają się go wyrażać na oficjalnych profilach show.
Nie brakuje opinii, że "Rolnik..." z edycji na edycję traci na autentyczności na rzecz wyreżyserowanych i specjalnie podkręcanych przez ekipę dram. Gorzkich słów nie szczędzą także uczestnicy poprzednich edycji.
Już 3 lata temu Małgorzata, kandydatka Jana z 5. sezonu, ujawniła, że uczestnicy programu celowo są pokazywani z niekorzystny lub ośmieszający sposób, a głównym zajęciem producentów jest kreowanie sztucznych problemów, żeby podkręcić oglądalność.
Ten pogląd wydawał się podzielać uczestnik 8. edycji, Stanisław, który miał żal do ekipy za to, że konsekwentnie przedstawiała go w niekorzystnym świetle, przez co zyskał wśród widzów opinię gbura.
Z kolei Waldemar z 10. edycji zarzucał producentom, że zrobili z niego 40-letniego maminsynka, kierującego się w swoich życiowych wyborach opinią rodziców. Joanna Osypowicz, która znalazła miłość w 8. edycji programu, zdiagnozowała problem "Rolnika" w internetowej rozmowie z fanami:
"Ostatnio mam wrażenie, że ten program zrobił się trampoliną do sławy. Dużo osób pisze, że teraz już mało kto chyba idzie po miłość".
Zobacz też:
Dopiero był finał "Rolnika", a już takie doniesienia. Ludzie nie kłamali
Nowe wieści w sprawie uwielbianego programu. Prowadząca już tego nie kryje