"Rozenek jest kłębkiem nerwów, nie potrafi się zrelaksować"
Choć Małgosia (34 l.) wygląda na opanowaną, bardzo przeżywa rozstanie z Jackiem. Nie ma się co dziwić - straciła oparcie swojej najbliższej osoby...
Kiedy pod koniec zeszłego roku media obiegła informacja, że Rozenkowie zamierzają się rozstać, nikt nie dowierzał.
Szybko okazało się jednak, że uchodzące za perfekcyjne małżeństwo w rzeczywistości idealne nie jest.
Według znajomych pary przyczyną rozwodu jest zbytnie zaangażowanie się obojga we własne zawodowe projekty.
"Oddalili się od siebie. Każde z nich ma teraz własne życie, nowych znajomych i przyjaciół. Łączą ich dzieci, psy i wspomnienia, ale nie mają już wspólnych planów na przyszłość. Nie widzieli już dla siebie szansy i dlatego zamiast się męczyć i krzywdzić postanowili się rozstać. Bez awantur, bez łez, w przyjacielskiej atmosferze" - opowiada "Rewii" koleżanka Małgorzaty.
Informację o rozstaniu potwierdziła ostatnio sama Rozenek w jednym z programów. Niewiele osób jednak zdaje sobie sprawę, jak dużo kosztowała ją ta szczerość przed kamerami - podobno nie mogła z siebie wykrztusić słowa, gdy padło pytanie o jej małżeństwo.
"Widać było, że się załamała, że to dla niej bardzo trudny temat. Dlatego trzeba było jeszcze raz nagrać jej wypowiedź" - zdradza osoba pracująca przy realizacji programu.
Lekko nie jest także jej mężowi Jackowi Rozenkowi. W święta Bożego Narodzenia aktor zamieścił w internecie na swoim profilu wpis świadczący o tym, że nie jest w szczytowej formie. Napisał, że gardzi sobą i jedzie popełnić samobójstwo.
Gdy tym niefortunnym wpisem zainteresowały się media, Jacek zaraz go usunął.
Oboje bardzo przeżywają to rozstanie. Gosia cierpi na swój kobiecy sposób, ciągle w rozjazdach, targana tęsknotą z dala od synków...
"Jest jednym kłębkiem nerwów. Od dawna już nie potrafi się zrelaksować. Ciągle na wysokich obrotach. Na oficjalne przyjęcia czy pokazy mody nie rusza się bez telefonu, nerwowo pisze SMS-y i dzwoni. Czasami wygląda to tak, jakby się z kimś kłóciła, bo jest wtedy zdenerwowana i nie może się na niczym skupić. Oczywiście, taki tryb życia wyzwala nadmierne napięcie" - zdradza "Rewii" jej współpracownik.
I dodaje: "Jest jeszcze jedno. Teraz nie ma się komu wypłakać. Kiedy byli z Jackiem blisko, to on ją wspierał w działaniach, to on tłumaczył, jak działa show-biznes. I przekonywał, by nie przejmowała się jakimiś pomówieniami czy docinkami zazdrośników, bo wszystko to jest wpisane w zawód, który uprawiają, w bycie osobą publiczną. Jednak jej ciężko się było z tym pogodzić. Teraz ze wszystkim jest sama".
Największy szok "perfekcyjna" przeżyła ostatnio, kiedy weszła do sklepu z zabawkami, by kupić synkowi prezent i jedna z klientek ją wyprosiła, nie życząc sobie obecności paparazzich.
Znajomi z branży twierdzą jednak, że to poświęcenie się opłaci. Wróble ćwierkają, że jest brana pod uwagę jako nowa prowadząca "Dzień dobry TVN". Szefostwo stacji widzi w niej duży potencjał i liczy, że jej osoba przyciągnie nowych widzów.