Rozwód ze znanym aktorem zrujnował jej karierę. Co robi dziś Mirella z „Radia Romans”?
Małgorzata Biniek (50 l.), która w latach 90. ubiegłego wieku zyskała popularność dzięki udziałowi w popularnej wówczas telenoweli „Radio Romans”, nie kryje, że po rozwodzie z aktorem Janem Jankowskim musiała zrewolucjonizować swoje życie, bo jej kariera utknęła w martwym punkcie, a miała przecież na utrzymaniu dwóch synów. „Poszłam do pracy w korporacji” - mówi zapomniana serialowa gwiazdka, która dziś jest... gwiazdą coachingu. Przeglądając jej profil na Instagramie, trudno oprzeć się wrażeniu, że czas zdecydowanie działa na jej korzyść!
Małgorzata Biniek była jeszcze słuchaczką Państwowego Policealnego Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej w Gdyni, gdy w 1994 roku dostała propozycję wcielenia się w kelnerkę Mirellę w serialu "Radio Romans". Dzięki udziałowi w popularnej telenoweli 22-letnia aktorka zdobyła popularność i ogromną sympatię telewidzów oraz... męża.
Zanim na planie produkcji TVP padł ostatni klaps, Małgorzata była już po ślubie ze wschodzącą gwiazdą polskiego aktorstwa - starszym od niej o ponad dekadę Janem Jankowskim.
Jan Jankowski długo wahał się, czy przyjąć rolę dziennikarza Piotra Dyląga w "Radiu Romans". Kilka lat wcześniej zagrał w pierwszej polskiej telenoweli "W labiryncie" i od tamtej pory praktycznie nie schodził z planów seriali i filmów. Miał opinię jednego z najbardziej utalentowanych aktorów młodego pokolenia.
To, że musiałby dojeżdżać ze stolicy do Trójmiasta, gdzie miały być kręcone zdjęcia do "Radia Romans", wydawało się Janowi Jankowskiemu przeszkodą nie do pokonania. W końcu jednak uznał, że nie taki diabeł straszny - przyjął rolę, pojechał na plan i z miejsca stracił głowę dla uroczej Małgosi Biniek.
"Przybyłem, zobaczyłem i zakochałem się od pierwszego wejrzenia. Od razu zacząłem się zachowywać jak normalny mężczyzna, który spotyka ładną, sympatyczną i mądrą dziewczynę. "Tańczyłem" wokół Małgosi, walczyłem, żeby się do niej zbliżyć i w końcu coś między nami zaiskrzyło" - opowiadał później w wywiadzie dla "Halo".
Na początku wydawało się im, że w ogóle do siebie nie pasują. Małgorzata była uosobieniem spokoju i opanowania, Jan z kolei był facet z temperamentem, który szybko myśli i jeszcze szybciej działa. Dopiero po ślubie okazało się, że doskonale się uzupełniają.
"Jachu, bo tak nazywam męża, ma wiele wspaniałych pomysłów na wszystko. Kiedy na przykład wpadnie mu w ręce jakaś atrakcyjna oferta jednego z biur podróży, wiem, że natychmiast powinnam pakować walizki i szykować się do wyjazdu" - zwierzała się Małgorzata "Sukcesowi".
Małgorzata i Jan uchodzili za idealną parę. W wywiadach zapewniali, że szkoda im czasu na małżeńskie sprzeczki i kłótnie.
"Wolimy wyładowywać swe emocje... spacerując lub rzeczowo rozmawiając" - powiedzieli "Echu Dnia".
Para doczekała się dwóch wspaniałych synów - Marcina i Michała - a tuż przed 10. rocznicą ślubu, niespodziewanie, zdecydowała się na rozwód. Ani Małgorzata, ani Jan nie zdradzili nigdy, co wpłynęło na ich decyzję o rozstaniu. Nieoficjalnie mówiło się, że poróżniła ich praca - on miał jej za dużo, ona za mało.
Po rozwodzie Małgorzata Biniek nagle przestała dostawać jakiekolwiek propozycje ról. Jej telefon milczał, wydawało się jej, że wszyscy nagle o niej zapomnieli.
"Zostałam sama z dwójką całkiem małych jeszcze dzieci, uznałam, że potrzebuję stabilizacji finansowej, a życie wolnego strzelca tego mi nie zapewni. Poszłam więc do pracy w korporacji. Z artystki przekształciłam się w specjalistkę od marketingu internetowego" - wspominała po latach na łamach "Faktu".
Po prawie pięcioletniej przerwie Małgorzata wróciła przed kamerę, by w 2009 roku zagrać niewielką rolę w "Pierwszej miłości". Zaraz potem dołączyła do obsady "Klanu" i przez chwilę znów było o niej głośno. Niestety, dobra passa nie trwała długo. Inna sprawa, że Małgorzata Biniek miała już wtedy całkiem inny niż aktorstwo pomysł na siebie.
Dzięki studiom psychologicznym, po których dodatkowo skończyła Podyplomowe Studium Coachingu i Mentoringu, była aktorka poczuła nowe powołanie. Doszła do wniosku, że jej życiową misją jest - to jej słowa - "pomaganie ludziom zmieniać swoje życie".
Małgorzata Biniek jest dziś cenioną coacherką.
"Specjalizuję się w Przemianie. Zajmuję się coachingiem, pomagając, motywując, wspierając i inspirując do zmian. Sama odbyłam długą wędrówkę, by odnaleźć właściwą ścieżkę i dzisiaj spełniać się w roli Coacha, dlatego wiem, że odpowiednio zmotywowani ludzie mogą "góry przenosić" i skutecznie zmieniać siebie, a co za tym idzie - swój świat" - napisała o sobie na blogu "Projekt Przemiana".
Niespełniona aktorka spełnia się w nowym zawodzie i całkiem nieźle jej się powodzi. Za 50-minutową konsultację w ramach "doradztwa zawodowego" życzy sobie od klientów 200 złotych, za trwającą półtorej godziny "sesję coachingową online" trzeba jej zapłacić 350 złotych, a promocyjny voucher uprawniający do udziału w ośmiu "sesjach motywacyjnych" można kupić za jedyne 2560 złotych.
Dzięki temu, że pracuje głównie zdalnie, Małgorzata ma możliwość zwiedzać świat oraz zajmować się fotografią. Podróże i robienie zdjęć od dawna są jej wielkimi pasjami.
Patrząc na aktualne zdjęcia Małgorzaty Biniek, która w niczym dziś nie przypomina Mirelli z "Radia Romans", wydaje się, że jest osobą odpowiednią do tego, aby udzielać rad, jak zmienić swoje życie. Swoje życie (i wygląd) zmieniła zdecydowanie na korzyść.