Rusin: Słyszałam, że jestem trudna
Dlaczego prezenterka Kinga Rusin postrzegana jest jako osoba niesympatyczna i zbyt wymagająca? Jej zdaniem odpowiedzialny jest za to perfekcjonizm i zaangażowanie...
O Kindze Rusin krążą prawdziwe legendy. Tabloidy co rusz donoszą, że prezenterka w bezpośrednim starciu jest nieżyczliwa, kłótliwa; w telewizji gra sympatyczną i ciepłą osobę, a w rzeczywistych relacjach jest oschła.
Na łamach miesięcznika "Pani" temat podjęła sama zainteresowana:
"Wielokrotnie słyszałam, że jestem trudna" - pisze. "Łatwo mi przyczepić łatkę, bo w pracy jestem wymagająca. Lubię, żeby wszystko było dopięte na ostatni guzik, nie potrafię nic robić na pół gwizdka. Mam wrażenie, że ci, którzy ze mną pracują, rozumieją to i akceptują".
Kinga uważa, że jeśli "ktoś już wejdzie na jej poziom zaangażowania, będzie mu się dobrze z nią pracowało".
Bardzo dużo wymaga od swoich bliskich współpracowników. Potrzebuje, by były to osoby pełne empatii, zrozumienia, profesjonalizmu i jednocześnie pobłażliwości.
"Jeżeli z różnych przyczyn do wejścia na wizję została minuta, a ja nie mam podpiętego mikrofonu, lubię mieć przy sobie kogoś, kto powie: Nie denerwuj się, zrobię tak, żeby kabelki nie sterczały, zdążymy. Może to są drobiazgi, ale szalenie ważne".
Jej stanowisko pracy musi być przygotowane perfekcyjnie. "Inaczej nie potrafię" - podkreśla. "Wystarczy, że jedna osoba nawali i coś nie zadziała, a odpowiedzialność spada na mnie, bo to mnie widzowie oglądają. Dlatego chciałabym pracować w zespole, gdzie wszyscy mają tego świadomość. A jak się taki zespół tworzy, to, niestety, są ofiary. A te ofiary nie chcą przyznać, że nie dały rady, wolą opowiadać, że Rusin jest straszna".
Zobacz również: Rusin zaparkowała na... przejściu dla pieszych