Rusza nowy rok szkolny, a tu taka wiadomość. Wrońska i Lichota mają inne plany
Leszek Lichota i Ilona Wrońska to jedna z najbardziej zgodnych i stałych par w polskim show-biznesie. Nie oznacza to jednak, że wokół zakochanych brak jakichkolwiek kontrowersji. Największe poruszenie wywołała swego czasu ich decyzja o rozpoczęciu edukacji domowej ze swoim potomstwem. Potem z tego zrezygnowali, ale...
Kilka lat temu Leszek Lichota i Ilona Wrońska trafili na okładki największych kolorowych mediów, gdy na jaw wyszła ich decyzja o edukowaniu obojga dzieci we własnym domu. W tamtych czasach podobne decyzje nawet ze strony celebrytów należały do rzadkości, więc sprawa Nataszy i Kajetana wywołała spore poruszenie. Wbrew pozorom, nie był to jedyny sposób, w jaki aktorska para wyróżnia się na tle innych. Nie tak dawno Lichota przyznał, że w żadnym razie nie zależy mu na ślubie z ukochaną. A w dodatku uważa samą instytucję małżeństwa za rzecz zbędną.
Dzieci Wrońskiej i Lichoty ostatecznie po skończeniu edukacji domowej na poziomie szkoły podstawowej zaczęły uczęszczać do standardowej placówki. Jak się jednak okazuje, ta sytuacja nie miała potrwać zbyt długo. W rozmowie z Plejadą aktorka znów zaszokowała wyznaniem w sprawie Nataszy i Kajetana. Co dokładnie powiedziała tuż przed startem nowego roku szkolnego?
Wygląda na to, że "epizod szkolny" (jak określa go Ilona Wrońska) w przypadku jej dzieci potrwał odpowiednio rok i dwa lata. Natasza właśnie rozpoczyna naukę w trzeciej klasie liceum ogólnokształcącego, a Kajetan w drugiej. W piątek 1 września próżno ich będzie jednak szukać na szkolnym apelu w otoczeniu kolegów i koleżanek. Warto natomiast zaznaczyć, że tym razem decyzja nie należała do rodziców a samych zainteresowanych:
"Natasza i Kajtek po ósmej klasie mieli epizod szkolny, jednak zdecydowali się wrócić do edukacji domowej. Po ośmiu latach w takim trybie są przyzwyczajeni do zarządzania swoim czasem" - podkreśliła gwiazda.
Jakie są powody takiej a nie innej strategi nastoletnich pociech aktorskiej pary? Jak się okazuje, w tym wypadku sprawdziło się powiedzenie: "Przyzwyczajenie drugą naturą człowieka". Kajetan i Natasza zasmakowali trochę innego życia, ale ostatecznie doszli do wniosku, że bardziej odpowiada im wolność, którą daje edukacja domowa:
"Jeśli idziesz do szkoły, musisz się podporządkować wielu rzeczom, a oni przez te lata edukacji domowej mieli dużo wolności. Trudno więc jest zaakceptować fakt, że nagle nie ma się czasu na swoje pasje, bo dochodzą prace domowe, przygotowania do testów i sprawdzianów. To pochłaniacz czasu, który oni chcą spożytkować inaczej. (...) Kontakt z rówieśnikami w szkole wpłynął na nich jak najbardziej pozytywnie, zyskali nowe znajomości. Problem tkwi jednak w systemie nauczania, który jest przestarzały i niedopasowany do dzisiejszych potrzeb" - krytycznie oceniła 45-latka.
Zdaniem Wrońskiej właśnie ze względu na przestarzały system nauczania i nastawienie na ocenianie, edukacja domowa szybko będzie zyskiwać na popularności. Wcześniej ona i Leszek Lichota należeli do absolutnych wyjątków, ale to się podobno w błyskawicznym tempie zmienia:
"Cieszy mnie też fakt, że edukacja domowa tak prężnie w ostatnich latach się rozwija. Kiedy my przechodziliśmy na nią w 2015 r., w swoim otoczeniu mieliśmy tylko jedną taką rodzinę. Teraz jest nas dużo więcej" - podkreśliła.
Cóż, jej syn pewnie też cieszy się z takiego obrotu spraw. Jak sama Ilona Wrońska przyznaje, zdecydował bowiem rozpoczęcie nauki w tym roku po studencku, to jest od października. To się nazywa życie...
Zobacz też:
Lichota już wkrótce trafi na ekrany jako nowy "Znachor". Jak premierę Netflixa ocenia Anna Dymna?