Ryszard Kalisz odpowiada Pietrusińskiej: "Założyła, że może mnie złapać na dziecko"
Ryszard Kalisz (58 l.) postanowił odpowiedzieć na zarzuty Ingi Pietrusińskiej (37 l.). Postrzega siebie jako wspaniałego ojca i chce z synem spędzać więcej czasu.
Polityk swoim życiem prywatnym wywołuje niemało kontrowersji.
Gdy Inga Pietrusińska urodziła mu syna wydawało się, że Kalisz wreszcie się ustatkuje.
I tak zresztą było, tyle, że szczęścia nie szukał on u boku matki swojego dziecka, a przy młodszej o prawie 30 lat Dominice (29 l.).
Sam polityk twierdzi, że nigdy nie był w związku z Pietrusińską.
"To Super Express wykreował wbrew faktom Ingę Pietrusińską na moją partnerkę. Od wczesniej zimy 2013 roku jestem z moją żoną Dominiką w szczęśliwym związku" - tłumaczy się Kalisz na swoim profilu na Facebooku.
W rozmowie z dziennikarzem "SE" zdradza, że nie planował mieć syna z Pietrusińską.
"Ja tego dziecka nie planowałem. Ale wie pan, jak to jest. Stało się, jak się stało (... ) Ona założyła, że może złapać mnie na dziecko" - twierdzi.
Wyjawił też, że... mógł nie mieć pewności czy Ignacy jest jego synem.
"No, doszło do zbliżenia, ale później od razu uznałem dziecko. A mogłem mieć duże wątpliwości" - komentuje polityk.
Przekonuje tez, że jest wspaniałym ojcem.
"Synem w sposób troskliwy opiekuję się od narodzin do dzisiaj. Kupiłem dla dziecka wszystkie sprzęty i specjalny wygodny samochód dla matki. Odwiedzam syna co tydzień w weekendy i płacę wysoką kwotę co miesiąc na jego utrzymanie. Chodzę z nim do lekarza, byłem na wszystkich szczepieniach" - zapewnia na Facebooku.
Kalisz bardzo ubolewa nad tym, że ma utrudnione kontakty z dzieckiem.
"Inga Pietrusińska zabrania mi zabierania syna poza jej dom, nawet na uroczystości rodzinne czy też poznania przez niego młodszego braciszka" - żali się.
Teraz ma to być prostsze, bo w piątek zapadła decyzja sądu o wydaniu pozwolenia dla Kalisza, by ten mógł zabierać syna na sześć godzin w każdą niedzielę.
Nie w smak jest to Pietrusińskiej, która uważa, że Kalisz nie potrafi zajmować się synem i nazywa go "esemesowym tatą".
Według niej te hojnie podarowane prezenty polityk już dawno zabrał.
Kto ma rację w tym sporze?