Ryszard Kotys poślubił dwukrotnie młodszą kobietę. Jej rola w małżeństwie była specyficzna
Ryszard Kotys – zmarły w styczniu 2021 roku aktor, który przez ponad dwie dekady wcielał się w Mariana Paździocha w kultowym serialu Polsatu „Świat według Kiepskich” - ufał tylko jednej osobie. Kamila Sammler była nie tylko jego żoną, ale też najbliższą przyjaciółką, oddaną opiekunką, a nawet... szoferem. Miała 24 lata, gdy zakochał się w niej bez pamięci. Fakt, że jest od niego dwa razy młodsza, nie miał dla niego żadnego znaczenia.
Kamila Sammler była świeżo upieczoną absolwentką krakowskiej szkoły teatralnej, gdy - po rocznym stażu aktorskim w teatrze w Kaliszu - dostała angaż w łódzkim Teatrze im. Stefana Jaracza. Traf chciał, że w tym samym czasie do zespołu kierowanego przez Bogdana Hussakowskiego dołączył 50-letni wówczas Ryszard Kotys, który kilka miesięcy wcześniej zachwycił się młodszą o ćwierć wieku koleżanką po fachu na festiwalu teatralnym w Opolu.
"W Opolu zobaczyłem ją po raz pierwszy. Grała w "Weselu", które wystawiał kaliski teatr. Hussakowski powiedział mi, że zaangażował ją do Łodzi. I właśnie w Łodzi tak naprawdę się poznaliśmy" - opowiadał po latach.
Dyrektor Teatru im. Jaracza obsadził Ryszarda i Kamilę w "Operze za trzy grosze".
"W czasie prób bardzo się do siebie zbliżyliśmy" - wspominał Ryszard Kotys, dodając, że zakochał się w Kamili od pierwszego wejrzenia i, na szczęście, nie czekał długo, by odwzajemniła jego uczucie.
Miesiąc po pierwszej randce postanowili połączyć swoje pokoje w Domu Aktora w jedno mieszkanie. Wiedzieli już wtedy, że chcą razem iść przez życie, ale wcale nie śpieszyło się im do ślubu. Dopiero gdy w 1987 roku na świat przyszedł ich syn Eryk, zdecydowali się zalegalizować swój związek.
Fakt, że Ryszard Kotys zamieszkał z kobietą młodszą od jego syna z pierwszego małżeństwa (Piotr jest owocem jego trwającego 20 lat związku ze scenografką Barbarą Wojtkowską), wywołało lawinę plotek. Znajomi aktorskiej pary robili zakłady, jak długo Kamila wytrzyma z Ryszardem. Nikt nie przypuszczał, że będzie z nim do końca i że u jego boku spełni się jako żona, matka i - przede wszystkim - znajdzie prawdziwe szczęście.
Kiedy okazało się, że Kamila jest w ciąży, byli akurat w trakcie przeprowadzki do Wrocławia, gdzie oboje dostali posady w Teatrze Polskim. Cztery lata po narodzinach Eryka wrócili do Łodzi, bo prezydent miasta dał im mieszkanie w wieżowcu przy ul. Wodnej.
Ryszard i Kamila nigdy nie kryli, że mimo sporej różnicy wieku świata poza sobą nie widzą. Aktor w wywiadach zawsze wypowiadał się o żonie w samych superlatywach.
"Kamila ma wszystkie najlepsze cechy, jakie można spotkać u kobiety. Jest urodziwa, czuła i opiekuńcza" - komplementował żonę.
"Nasze małżeństwo opiera się na miłości i przyjaźni" - wyznała Kamila Sammler, opowiadając na łamach "Expressu Ilustrowanego" o swym małżeństwie.
Ryszard Kotys żartował, że dzięki młodej żonie... jakoś się trzyma.
"Różnica wieku partnerów mobilizuje. Kiedy ukochana kobieta chce tańczyć, trzeba zapomnieć o łamaniu w kościach i iść na bal" - żartował.
"Inna sprawa, że jestem od Kamili uzależniony. I to dosłownie, bo tylko ona ma w naszym domu prawo jazdy" - powiedział "Echu Dnia".
Ryszard i Kamila Kotysowie byli parą przez prawie cztery dekady. Kiedy kilka lat temu aktor zaczął mieć problemy ze zdrowiem i z pamięcią, żona nie odstępowała go nawet na krok.
"Gubię się dosłownie wszędzie. Wchodzę do jakiegoś mieszkania, a wychodząc nie mogę trafić we właściwe drzwi. Często łapię się na tym, że nie wiem, gdzie jestem i dokąd idę. To mnie przeraża" - zdradził aktor w jednym z ostatnich wywiadów.
Po ostrym zapaleniu płuc, które przeszedł kilkanaście miesięcy przed śmiercią, Ryszard Kotys nie był już w stanie funkcjonować samodzielnie. Kamila była przy nim cały czas...
28 stycznia 2021 roku to właśnie ona poinformowała media, że jej ukochany przegrał walkę z koronawirusem. Zmarł wkrótce po tym, jak trafił do szpitala. Miał 89 lat.
Zobacz też:
Tak wygląda grób Ryszarda Kotysa. Aż trudno uwierzyć, co pojawiło się na mogile
Paździoch i Pan Boczek w specjalnym odcinku "Świata według Kiepskich". Magia? Nie, technologia