Ryszard "Szczena" Dąbrowski został miejskim bogaczem! Szokująca przemiana "chłopaka do wzięcia"!
Bohater "Chłopaków do wzięcia" robi karierę w telewizji. Tym razem Ryszard "Szczena" Dąbrowski postanowił zasmakować życia w luksusie...
Program "Dżentelmeni i wieśniacy" to nowy hit stacji TTV. W show biorą udział panowie z dwóch różnych światów, którzy zamieniają się rolami.
Biedny wieśniak jedzie do miasta, a bogaty "dżentelmen" przez kilka dni rozsmakowuje się w wiejskim życiu.
W najnowszym odcinku pojawił się jednak wyjątkowy bohater, czyli Ryszard "Szczena" Dąbrowski", który popularność zyskał w polsatowskich "Chłopakach do wzięcia".
Rysiek zamienił się miejscem z Patrykiem, którego przedstawiono jako organizatora eventów i agenta gwiazd, choć nie padło żadne nazwisko celebryty, więc pewnie o inne gwiazdy chodziło.
"Szczena" w Poznaniu odnalazł się świetnie. Trafił na tor wyścigowy, co bardzo mu się spodobało. Nieco gorzej odnalazł się na wernisażu, gdzie zbeształ jedną z "koneserek sztuki", która rozpływała się nad zdjęciem wartym sto tysięcy złotych.
Na fotografii widniał garnitur na tle fioletowej ściany. Szczena stwierdził, że nie dałby za niego więcej niż pięć złotych i chyba powiedział na głos to, co w takiej sytuacji pomyślałaby większość normalnych Polaków.
Po kulturalnej nocy przyszedł czas na relaks. Rysiek trafił do gabinetu medycyny estetycznej. Specjalistka nie mogła mu jednak wstrzyknąć kwasu hialuronowego, bo wyczuła od niego zapach alkoholu.
"Wypiłem dwa piwka rano, a w czym to niby przeszkadza?" - oznajmił z rozbrajającą szczerością.
Skończyło się na mezoterapii i nałożeniu kilku ślimaków na twarz!
Zupełnie inaczej czas przyszło spędzić "agentowi gwiazd". Ten średnio odnalazł się w Koźniewie Średnim, gdzie przywitały go pani Tereska oraz Asia, ukochana Szczeny.
Patryk na powitanie wyjął z torby butelkę prosecco i od razu pojawił się problem, bo nie mieli w czym go wypić. Asia miała w szafce jedną brudną szklankę, słoik i dwa kieliszki do wódki.
"Wszystko jest strasznie brudne" - żalił się dżentelmen.
Następnego dnia było tylko gorzej. Patryk musiał ocieplać wychodek styropianem, co szło mu dość opornie.
Później zrobił wykład Asi, że za dużo pali, co bardzo mu przeszkadza. Kobietę jego uwagi tylko niepotrzebnie rozzłościły.
"Ja palę z nerwów, bo martwię się o Ryśka, czy znowu mi go nie zamkną" - odparła wyraźnie poirytowana.
Zamiana dobiegła końca i doszło do spotkania obu panów. Nie wydawało się jednak, aby któryś zamierzał po tej przygodzie coś w swoim życiu zmienić.