Samusionek popłakała się na wizji
Anna Samusionek i Krzysztof Zuber od lat walczą ze sobą o córkę Angelikę. Dziewczynka trafiła w końcu do placówki opiekuńczej, a jej rodzice prześcigają się we wzajemnych oskarżeniach.
Przypomnijmy: 11-latka decyzją sądu po rozwodzie rodziców winna mieszkać na stałe z matką. W maju tego roku uciekła jednak do domu ojca, skąd w ostatni dzień wakacji została siłą zabrana przez funkcjonariuszy policji i przewieziona do placówki opiekuńczej.
W lutym sąd wydał zakaz zbliżania się ojca do Angeliki. Biegli stwierdzili bowiem, że ojciec silnie manipuluje dziewczynką w celu zerwania więzi z matką.
Zuber nie zgadza się z opinią i utrzymuje, że córka była wyzywana przez matkę i nastawiana przeciwko niemu. Co więcej, aktorka miała grozić małej, że odda ją do szpitala psychiatrycznego. Po pobycie u ojca dziewczynka nie chce wrócić do matki. W listach do Zubera, które publikują tabloidy, grozi, że odbierze sobie życie.
Anna Samusionek postanowiła kolejny raz zabrać głos w sprawie (wcześniej wydała już oświadczenie do mediów) i pojawiła się w programie "Interwencja", gdzie ze łzami w oczach opowiedziała o swoim dramacie.
"Nie widziałam mojej córki od 10 maja. Łącznie 121 dni" - powiedziała, oskarżając byłego męża o to, co obecnie dzieje się w ich życiu.
"Sprawy przestały iść w tym kierunku, w którym on zakładał, kiedy sąd na skutek opinii biegłych sądowych i opinii Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego odrzucił wniosek o przejęcie przez niego opieki nad córką. Myślę, że to spowodowało to jego intensywne działanie. To był ostatni moment, żeby zrobić wielką burzę przed wydaniem decyzji o pozbawieniu go władzy rodzicielskiej" - stwierdziła.
"Głównym powodem pozbawienia go władzy rodzicielskiej są opinie biegłych sądowych, które stwierdzają, że ojciec bardzo silnie manipuluje dzieckiem w celu zerwania jakichkolwiek więzi między mną a córką. (...) Boże, która normalna matka wsadzałaby dziecko do psychiatryka? To jest tak absurdalny i żenujący zarzut, że mógł go postawić tylko ktoś, kto nie jest do końca zrównoważony psychicznie" - dodała.
Aktorka wyznała, że śniło jej się ostatnio, iż córka... umarła. "To jest mniej więcej taki ból. Wierzę, że wszystko jest do odrobienia, ale przed nami dużo pracy. Problem polega na tym, że Angelika nie odrzuca tylko mnie. Ona odrzuca wszystko co jest związane ze mną - całą moją rodzinę, przyjaciół. Nawet psa, którego kocha, i z którym zasypiała codziennie".
Sytuację na łamach "Wprost" skomentowała już Karolina Korwin-Piotrowska, nazywając to, co się dzieje, "żenującym i przerażającym spektaklem":
"Ludzie, opamiętajcie się. Ze swojego życia zrobiliście już koszmarny serial, dlaczego robicie to swojemu dziecku?" - napisała z "troską".