"Sanatorium miłości 5". Fala krytyki pod adresem Anity. Ma powody, by sprawdzać zasobność portfela partnera [POMPONIK EXCLUSIVE]
Po premierowym odcinku "Sanatorium miłości" fani przypuścili atak na jedną z uczestniczek. Poszło o jej słowa dotyczące zasobności portfela partnera. Anita ma jednak ważny powód, by zwracać uwagę na finanse mężczyzny, z którym chce się związać. W rozmowie z Pomponikiem zdradziła dlaczego.
"Sanatorium miłości" już pierwszego stycznia zagościło na ekranach. TVP pokazała odcinek pilotażowy, a widzowie poznali uczestników 5 edycji randkowego show. Są wśród nich piękne i pewne siebie kobiety, które znają swoją wartość: Anita z Bydgoszczy, Bożena z Augustowa, Ewa z Tarnowskich Gór, Iwona z Warszawy, Joanna z Warszawy, Ula z Gdańska.
Ponadto po pierwszym odcinku "Sanatorium" spore kontrowersje wzbudziła Anita. Dentystka z Bydgoszczy, która razem z córką prowadzi klinikę ortodontyczną, ni może narzekać na brak pieniędzy. Przed kamerą kobieta podkreśliła, że jest niezależna. Podczas randek w ciemno Anita powiedziała Zdzisławowi, że dla kobiet nie liczy się tylko wygląd mężczyzny, ale też jego sytuacja finansowa.
Na forach związanych z programem można przeczytać takie opinie widzów:
"Mnie nie przypadły do gustu panie, szczególnie ta dentystka, która wspomniała, że dla niej ważny jest też portfel... Masakra";
"Mnie się wszystko podoba, oprócz tekstu o portfelu, to było płytkie i zapewne przykre dla rozmówcy";
"Już na wstępie ją polubiłam, ale z tym portfelem przesadziła" - piszą internauci.
Już w autokarze, który zawoził uczestniczki do Buska-Zdroju Anita wyznała, że mężczyzna, z którym się umawia, musi być majętny, bo zdarzało jej się być na "10 randkach tylko o wodzie mineralnej". Czy Anita jest materialistką? Okazuje się, że uczestniczka ma swoje powody, by zaglądać partnerom do portfela. Bydgoszczanka sporo w życiu przeszła.
Po bolesnym rozwodzie Anita związała się z mężczyzną, który ją oszukał.
"Byłam wykorzystywana na tle finansowym. Jestem więc typową kobietą, która została wykorzystana przez mężczyznę na bardzo duże pieniądze. To było 370 tysięcy złotych" - wyznała Anita w rozmowie z reporterem Pomponika.
Anita przyznała, że była tak zapatrzona w nowego partnera, że nie przyszło jej do głowy, iż może stać się jego ofiarą.
"Wyczuł, czego mi potrzeba. A potrzebowałam w tamtym momencie przytulenia, wsparcia, kiedy była chora po rozwodzie. Zajął się moimi dziećmi. Taka prosta rzecz, że kobieta wykorzystywana finansowo długo nawet może nie zdawać sobie z tego sprawy. Poza tym to się odbywa bardzo powoli, bo zaczyna się od drobnych pożyczek pieniężnych i to po pół roku wspólnego mieszkania ze sobą. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć ten mechanizm. Do tego w ostatnim roku bycia z nim, okazało się że ma jeszcze dwie inne kobiety. Także nie tylko ja byłam tą głupią" - wyznała.
Anicie pomogła dopiero pewna dziennikarka z Bydgoszczy, która opisała cały proceder. Uczestniczka "Sanatorium" chętnie opowiedział o tej historii, gdyż chce przestrzec inne kobiety przed naciągaczami.
"Dzięki temu inne kobiety moja historia ochroniła przed wykorzystywaniem" - podkreśliła Anita.
Sama ma problem, by zaufać innym. Woli, by partner był człowiekeim w miarę zasobnym, dzięki temu ma pewność, że nie oczekuje pieniędzy od niej.
Zobacz też:
"Sanatorium miłości 5". Joanna i Józef odwiedzili "Pytanie na śniadanie". Co wyjawili?
TYLKO U NAS: Bożena z "Sanatorium..." przeżyła wielką tragedię. Rozłączyła ich dopiero śmierć