"Sanatorium miłości": Walentyna i Lesław jednak razem? "Nie poznaję siebie"
Walentyna Kozioł (66 l.) została okrzyknięta królową turnusu w "Sanatorium miłości". W nagrodę dostała wyjazd do Trójmiasta, dokąd wybrała się z Lesławem Sierakowskim (71 l.). Tych dwoje nie zostało jednak parą. A przynajmniej tak wydawało się po emisji wielkanocnego odcinka programu. Czyżby coś się zmieniło?
Na każde zaproszenie do telewizji odpowiadają zgodnie: przyjedziemy, ale razem. Jednak w zwierzeniach są bardzo oszczędni. Walentyna Kozioł (66) w Sanatorium miłości nie bez powodu z dwóch walczących o jej serce uczestników wybrała Lesława Sierakowskiego (71). Był znacznie spokojniejszy od niezwykle aktywnego byłego kolarza Ryszarda Kruszelnickiego (71). I to wzbudziło jej zaufanie.
Do sanatorium Równica w Ustroniu jechała z ciężkim bagażem przeszłości. Urodziła się na Syberii, z której pamięta okrutny mróz i głód. By przeżyć, musiała oszukiwać żołądek żuciem żywicy. Koszmar skończył się, gdy jej rodzinie udało się wrócić do Polski. Miała wtedy 5 lat.
- Mimo upływu czasu, wciąż mam syberyjski mróz w sercu - zwierzała się.
Jej historia wzruszyła Lesława. Postanowił rozgrzać jej serce. Tym bardziej, że za sobą też ma dramatyczne przeżycia. 37 lat temu pracował na platformie wiertniczej w Bułgarii. Przeżył dramatyczny wypadek. W czasie nurkowania, w głowę uderzyła go motorówka. Ledwie uratowano mu życie. Groziło mu kalectwo, ale dzięki niezwykłej sile woli stanął na nogi.
Wciąż odzywają się echa tamtego koszmaru. Najbardziej zbliżyły ich przeżycia związane z ich nieudanymi małżeństwami. - Były mąż nieźle mi dawał popalić - wspomina toksyczny, trwający aż 20 lat związek Walentyna. - Z ręki miałam mu jeść...
O rozstaniu nie myślała do czasu, gdy jej synowie Przemek i Rafał nie stali się samodzielnymi mężczyznami. Wtedy wyzwoliła się spod tyranii męża. Po rozwodzie żyła samotnie przez 23 lata.
Małżeństwo Lesława trwało krócej, bo 7 lat, ale zostawiło blizny, których nie chce dotykać. - Było, minęło i już nie wróci! - ucina rozmowę o przeszłości.
Od 30 lat żyje sam jak palec w Zielonej Górze. Samotność jednak ciążyła mu i zdecydował się na udział w programie. - Chciałem, żeby ktoś wszedł na moją życiową ścieżkę - zwierza się Lesław. - Dałem sobie szansę!
Mimo że ma silny charakter, jest stanowczy i odważny, to na początku pobytu w sanatorium był trochę onieśmielony. Ale oczywiście zwrócił uwagę na Małgorzatę Zimmer (62 l.) i na Walentynę. Jednak kiedy został kuracjuszem dnia, nie zaprosił Małgorzaty na randkę. Uszanował to, że zwróciła uwagę na innego. Wybrał Walentynę.
Błyskawicznie ujął ją swym ciepłem, serdecznością i szczerością. Od tego czasu Walentyna pozostaje pod jego ogromnym wrażeniem. Lód w jej sercu zaczął topnieć. Dlatego odwdzięczyła się, gdy została królową turnusu. I z Lesławem pojechała na kilkudniowy wyjazd do Trójmiasta.
- Nie poznaję siebie - zwierza się teraz Walentyna. - Dopiero zacznę żyć!
Otworzyła się i rozkwitła, uwierzyła w siebie. Ale o relacjach z Lesławem mówi niewiele i tajemniczo. - Myślę, że Leszek nadawałby się na spędzanie wspólnych wieczorów i poranków. Muszę tylko jeszcze sprawdzić, czy ma takie cudowne wnętrze, jak mi się wydaje - zwierza się Walentyna.
Po kolejnych tygodniach sprawdzania siebie nawzajem, doskonale się im rozmawia, ale... tylko telefonicznie. Wciąż dzieli ich prawie 400 kilometrów! Korzystają z okazji, by pobyć ze sobą blisko wtedy, gdy spotykają się w telewizyjnych programach. Podpytywani przez dziennikarzy "Rewii" o przyszłość, tajemniczo się tylko uśmiechają. - Jestem nieufny w relacjach z ludźmi - twierdzi Lesław.
Oboje unikają określania się jako para. - Lesław jest specyficzny, ma gruby pancerz, trzeba mu poświęcić więcej czasu - zaskakuje wyznaniem Walentyna.
Nastąpiła zmiana ról i teraz ona musi przebić się przez zbroję Lesława. - Czas nam ucieka. Im jesteśmy starsi, tym nam trudniej podjąć w życiu rewolucyjne zmiany... - uśmiecha się w rozmowie z "Rewią"...
***
Zobacz więcej materiałów: