Sandra Kubicka przeholowała? Wysłała pismo przedsądowe bo... skrytykowano jej suplementy!
Sandra Kubicka (27 l.) nie radzi sobie z krytyką? Znalazła nową taktykę, jak przeciwdziałać nieprzychylnym publikacjom. Influencerce, która skrytykowała jej sławne „kobiece suplementy” wysłała pismo przedsądowe, oskarżając ją o zniesławienie i „akcję hejterską”. Przeholowała?
Katarzyna Daniłko zajmuje się merytorycznym recenzowaniem produktów, które z łatwością można nabyć w sieci. Chętnie przygląda się tym artkułom, które bezwiednie polecają rozmaite gwiazdy, nie wiedząc, co właściwie "wciskają" swoim fanom. Niedawno influencerka przyjrzała się produktom Sandry Kubickiej, które modelka chętnie promuje na swoim profilu.
Suplementy Kubickiej zainteresowały Daniłko, a ich analiza ukazała "straszną" prawdę. "Feminine health", jak nazwała swój cudowny suplement modelka, niewiele ma wspólnego z medycznym remedium...
By potwierdzić swoje tezy "Pani od jakości" zapewnia, że zwróciła się do ekspertów, którzy nieprzychylnie ocenili produkty Kubickiej:
"Nazywanie tego produktu produktem kobiecym jest nieporozumieniem. W składzie nie ma probiotyku stricte ginekologicznego. To suplement, nie lek! Nie przeszedł badań klinicznych. Nie wiemy, co jest w środku. Na rynku znajdziemy dużo lepsze produkty o statusie leku. (...) Pamiętaj: Instagram nie jest apteką, a celebryci to nie farmaceuci! Staraj się kupować w aptekach produkty o statusie leku, a wcześniej diagnozuj problem u lekarza lub specjalisty!" - podsumowała ich wnioski Daniłko w swoim poście.
Niedługo po publikacji wpisu influencerka dostała aż dwa pisma przedsądowe od Sandry Kubickiej: jedno dotyczy spółki Sandra&CO Sp.z.o.o., drugie bezpośrednio modelki. Adwokat Kubickiej wystosował dokument, w którym zażądał od Daniłko 50 tys. złotych wypłaconych w ramach zadośćuczynienia wobec firmy Kubickiej oraz drugie, opiewające na kwotę 150 tys. złotych - tytułem "naruszenia dóbr osobistych" dziewczyny Barona. Prawnicy zasugerowali również, że post "Pani od jakości" to nic innego jak "akcja hejterska mająca na celu zdyskredytowanie Pani Sandry".
To jednak nie wszystko! Zaskakującym jest fakt, że wspomniane dokumenty zostały nadesłane na prywatny adres korespondencyjny "oskarżanej" influencerki, chociaż ta nigdy nie udostępniła go Kubickiej...
Wspomniany post Daniłko został opublikowany w sierpniu, wiadomość od Sandry Kubickiej pojawiła się w skrzynce influencerki nieco później.
"Czasami lepiej zachować pewne zdania dla siebie, niż sprawić ludziom przykrość. Widać i czuć bardzo dużo jadu z Twoich ust, chociażby w poście o willach... Rozumiem, że może Cię boleć, że ktoś ma więcej niż Ty, ale są sposoby, żebyś mogła sobie z tym lepiej radzić, np. praca z terapeutą" - pisała w swoim wywodzie Kubicka.
"Pani od jakości" nie zamierzała milczeć na temat dziwnego zachowania celebrytki. Jak zaznaczyła - nie chce żyć w kraju, gdzie "mówienie prawdy" spotyka się z oskarżeniami o zazdrość i zawiść.
Zobacz też:
Sandra Kubicka pokazała zdjęcia USG! Wyniki badań to potwierdzają
Kubicka sprzedaje drogie suplementy dla "aktywnych seksualnie". Farmaceuta demaskuje skład produktu