Santor ujawnia, który tytuł się jej nie należy. Naprawdę się przyznała
Irena Santor ma taką renomę, że nie trzeba jej przedstawiać nikomu. Jej przeboje śpiewają już kolejne pokolenia. Niedawno świętowała 90. urodziny i wyraźnie pokazuje, że nie musi już niczego udawać. W nowym wywiadzie sama zburzyła swój "pomnik jak ze spiżu". Trudno uwierzyć, że naprawdę przyznała się do takich zwyczajów.
Irena Santor ma dorobek, o którym mogłaby pomarzyć niejedna gwiazda. W 2021 roku ogłosiła zakończenie kariery, jednak niespodziewanie postanowiła wrócić na scenę. 9 grudnia 2024 roku świętowała 90. urodziny. Z tej okazji odbył się koncert jubileuszowy, a później jej benefis, transmitowany w TVP. Jednocześnie ogłoszono szczególną trasę koncertową.
W wielu miastach w Polsce odbędzie się seria koncertów jubileuszowych, na których zabrzmią największe przeboje ikony polskiej estrady. Oczywiście Santor jest wierna swoim postanowieniom, by nie śpiewać na scenie - na wydarzeniach usłyszymy wykonania zespołu Polyphonics. Śpiewaczka będzie jednak obecna na żywo - podzieli się ze słuchaczami wspomnieniami i wieloma anegdotkami.
Santor ma wiele honorowych odznaczeń i tytułów. Od dawna jest nazywana Pierwszą Damą Polskiej Piosenki. W ostatnim wywiadzie sama jednak pokazała, jak wielki dystans ma do takich określeń.
Santor słynie nie tylko z talentu, ale i ze skromności oraz poczucia humoru. Udowodniła to po raz kolejny w rozmowie z "Gazetą Wrocławską". Na pytanie, jaki jest jej przepis na sukces, odpowiedziała z prostotą:
"Tym się szczycę, że nigdy nie byłam bezrobotna, ale do końca nie wiem, jak to się robi" - ogłosiła.
Podobnie zareagowała na wspomnienie dziennikarza o jej najbardziej znanym tytule, czyli Pierwsza Dama Polskiej Piosenki.
"Eeee, takie to powiedzonko, dla powiedzonka" - zbagatelizowała całą sprawę.
Choć jest powszechnie chwalona za elegancję wypowiedzi i szlachetność języka, jaką słychać w jej rozmowach z mediami, sama przyznaje, że dla niej wzorem pięknego mówienia po polsku jest ktoś zupełnie inny. Santor przekonuje, że chciałaby umieć się tak wypowiadać, jak Andrzej Poniedzielski.
"To jest smakosz językowy - jaki on ma zasób słów, jakie wyrafinowane słownictwo posiada" - wyjaśnia.
Gwiazda jest wyjątkowo skromna. W końcu nazywają ją też Mistrzynią Mowy Polskiej. Teraz sama ujawniła, że nie jest pewna, czy należy się jej ten tytuł. Podzieliła się uroczą anegdotką.
Śpiewaczka wyjaśniła, że sama ma wiele wątpliwości co do swoich umiejętności językowych. Wprost nazwała swój styl wypowiedzi "gaworzeniem".
"Mam wątpliwości, czy ten zaszczytny tytuł mi się należy. Bo mówię niestety dość chaotycznie, ja raczej... gaworzę. Niekiedy tak się zaplączę w tym swoim gaworzeniu, że nie wiem, o czym mówiłam. Raz tak miałam na koncercie i w pewnym momencie mówię do publiczności: »Proszę państwa, ja się chyba zakałapućkałam w tym moim mówieniu, a państwo cierpliwie tego słuchają. Dziękuję«. Ludzie wybuchnęli wielkim śmiechem" - wspomina artystka.
Mało tego - Santor otwarcie przyznała, że nie zawsze wypowiada się elegancko. Kiedy trzeba, nie waha się używać niecenzuralnych słów.
"Znam parę słów uznanych za nieparlamentarne, i zależnie od okoliczności, czasem używam. Ku wielkiemu zdziwieniu. [...] Rzadko ich używam, ale to i dobrze. Bo rzadko używane mają swoją siłę. Gdybym ich częściej używała, to by nie robiły wrażenia. Ale jak od czasu do czasu wypowiem to i owo, to jest zdziwienie: »Ty? Takie słowa?« I wtedy jest mocny przekaz, wiadomo, że stało się coś, co musiało mnie mocno wyprowadzić z równowagi. Wypowiadając te słowa, osiągam swój efekt!" - wytłumaczyła ze śmiechem.
Zobacz też:
Sekret wyjątkowego stylu Ireny Santor ujrzał światło dzienne