Sara Boruc żali się na swoje życie! Nie tak miało być?
Sara Boruc (32 l.) raczej nie powinna narzekać na to, jak wygląda jej codzienność. A jednak nie wszystko jest tak, jakby sobie tego życzyła żona piłkarza.
Podróże, bajecznie drogie wakacje, piękne domy i niemalże niekończące się pieniądze na koncie, które można wydać na ubrania od światowych projektantów - tym wszystkim mogą pochwalić się żony piłkarzy.
Ciężko uwierzyć w to, że mając takie życie, można na cokolwiek narzekać. A jednak... Jedna z WAGs, Sara Boruc postanowiła wyżalić się w wywiadzie dla magazynu "In Style" i opowiedzieć o trudach swojej codzienności.
"Potrale piszą, że jestem utrzymanką, a dzień później, że Ania Lewandowska na kolację z mężem założyła biżuterię od Sary Boruc. Wiedzą o mojej biżuterii, wiedzą, że jest fajna, ale robią wszystko, by podjudzać ludzi. Piszą, że leżę i pachnę, a zapominają, że mam dzieci, prowadzę dom. To żaden obowiązek? Niedawno ktoś mi powiedział, że mam w życiu wszystko.
A ja w ogóle nie rozumiem, co to znaczy mieć wszystko. Zarzuca mi się: "co ona może wiedzieć o życiu?". Ale ja jestem kobietą po przejściach. O tym się nie mówi. Czasem żadne pieniądze świata nie są w stanie wynagrodzić ci pewnych przeżyć. Dlatego nigdy w nich szczęścia nie szukałam" - wyrzuciła z siebie Sara podczas rozmowy z gazetą.
Na zdjęciach, które publikuje w portalach społecznościowych nie wygląda jednak na przemęczoną życiem, wręcz przeciwnie. Przyjaciółkę na pewno w trudnych chwilach wesprze Marina Łuczenko-Szczęsna (28 l.), która doskonale rozumie jej rozterki.
Fanom Sary natomiast nie pozostaje nic innego, jak czekać tylko na nową kolekcję biżuterii, dzięki której udowodni, że robi w życiu coś więcej, niż tylko bycie utrzymanką.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: