Reklama
Reklama

Sara May krytykuje polskie matki: Nie wyobrażam sobie oddać dziecka niani

Sara May (31 l.) tym razem uderza w matki, nie tylko te znane, które po porodzie szybko wracają do pracy, podrzucając swoje małe pociechy nianiom.

Buńczuczna blogerka po urodzeniu syna Robina zawiesiła "działalność medialną" i poświęciła się macierzyństwu. Jej syn ma pół roku i opieka nad nim pochłania cały jej czas. Celebrytka zapewnia jednak, że chce sama sprostać obowiązkom i nie zamierza zatrudniać opiekunki.

Mimo zmęczenia nie żałuje, że podjęła taką decyzję. Tym samym krytykuje pracujące matki i nie potrafi zrozumieć, jak kariera i pieniądze mogą być ważniejsze od małego dziecka.

- Jeżeli się ma dziecko to po to, żeby z tym dzieckiem spędzać czas, żeby je wychowywać i żeby być z nim w każdym momencie - mówi agencji informacyjnej Newseria Lifestyle.

Reklama

- Natomiast samo spłodzenie dziecka, urodzenie i oddanie potem w ręce niani dla mnie jest nie do przyjęcia. Nie zatrudniłam sztabu niań, ani kucharki, która gotuje obiadki. Sama zajmuję się domem oraz maluchem.

Celebrytka nie rozumie kobiet, które po urodzeniu dziecka chcą jak najszybciej wrócić do pracy.

- Nawet jeżeli ktoś się tłumaczy, że to dlatego, że musi zarabiać pieniądze, oddaje do żłobka roczne dzieciątko, to osobiście uważam, że lepiej nie mieć pieniędzy i, za przeproszeniem, jeść przysłowiowy pasztet i "bidę" klepać, ale być z dzieckiem niż mieć masę forsy i nie widzieć, jak dziecko pierwszy raz podnosi główkę czy też przekręca się na bok, albo cieszy się z tego, że wzięło gryzaczka do buzi - dodaje.

Sara May przyznaje, że dziecko całkowicie zmieniło jej życie. Usunęła się w cień, nie bywa na bankietach i nie interesuje się nowinkami ze świata show-biznesu. Teraz najważniejsze są chwile spędzone z Robinem. Dzięki niemu stała się pogodniejsza i zrelaksowana.

Niestety, empatii dla innych kobiet nadal jej brakuje...


pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Sara May
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy