Reklama
Reklama

Sąsiedzi Agnieszki Kotulanki wstrząśnięci jej śmiercią. "Mówiła, że znów chce się jej żyć"

Smutna i zaskakująca informacja o śmierci Agnieszki Kotulanki (†61 l.) obiegła media w sobotę, 24 lutego. Sąsiedzi aktorki byli w szoku, gdy się o tym dowiedzieli. "Przecież widzieliśmy, że od wakacji wychodzi na prostą" - wspomina jeden z mieszkańców osiedla.

Wiadomość o śmierci Agnieszki Kotulanki była szokiem. Aktorka zmarła 20 lutego, lecz o jej śmierci rodzina poinformowała później za pośrednictwem nekrologu umieszczonego w prasie. 

A jeszcze niedawno wydawało się, że gwiazda "Klanu" wychodzi na prostą. Media donosiły, że rozpoczęła leczenie, które miało jej pomóc w walce z alkoholizmem. 

Coraz śmielej mówiło się też o tym, że być może ma szansę wrócić na ekran! Pomoc zadeklarowała Ilona Łepkowska. "Jak tylko będę miała taką możliwość, spróbuję coś dla niej znaleźć" - zadeklarowała pytana o pracę dla aktorki. 

Reklama

Andrzej Grabarczyk, kolega Kotulanki z "Klanu", mówi w "Fakcie" o ich całkiem niedawnym spotkaniu. Odniósł wówczas wrażenie, że z artystką jest lepiej. 

"Kilka miesięcy temu spotkaliśmy się w Legionowie. Mówiła mi, że postanowiła wyjść z nałogu, bo zrozumiała pewne rzeczy, które wcześniej do niej nie docierały. Leczyła się. Myślałem, że już jest dobrze. Sprawiała dobre wrażenie" - opowiada.

Także mieszkający na warszawskim Ursynowie sąsiedzi aktorki nie kryją zaskoczenia smutnymi doniesieniami na jej temat. 

"Nie mogę w to uwierzyć. Przecież widzieliśmy, że od wakacji wychodzi na prostą. Przed Bożym Narodzeniem mówiła, że znów chce się jej żyć. Chwaliła się, że umyła okna i powiesiła nowe firanki. Cieszyło ją to" - mówi mieszkaniec osiedla.

***
Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Agnieszka Kotulanka | Laura Łącz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama