Schreiber się nie popisała. Jej kreacja wywołała ciarki zażenowania. "Jaki kraj, taka Barbie"
Marianna Schreiber (30 l.) jest tak kontrowersyjną osobą w mediach społecznościowych, że mało kto może się z nią równać. Choć żona polityka rządzącej partii robi wokół siebie wiele zamieszania poglądami i sposobem, w jaki je wyraża, zdarza jej się wyprowadzić ludzi z równowagi również nieco mniej politycznymi postami, np. wizerunkiem siebie jako... lalki "Barbie".
Marianna Schreiber to znana w sieci żona polityka Łukasza Schreibera, która skupia się przede wszystkim na macierzyństwie i tworzeniu contentu w social mediach. Jak sama pisze o sobie na profilu, jest też: żołnierzem wojska, założycielką ruchu "Mam dość", aktywistką, modelką i pedagogiem. Jednocześnie jest również fanką "Barbie".
"Drodzy. Stało się i nawet nie wiecie, jaka jestem szczęśliwa. Zostałam wybrana jako jedna z 50 polskich kobiet, które będą twarzami limitowanej serii Barbie" - napisała pod najnowszym postem w social mediach, po czym szybko dodała, że to tylko żarcik.
W dalszej części wpisu Marianna opowiedziała o swoim dzieciństwie.
"A tak poważnie: Barbie, możesz być kim chcesz. Ty też możesz być kim chcesz. Dlatego bądź sobą. Nie krzywdź siebie i innych, bo prawdziwe życie, to nie świat Barbie. Pamiętam, gdy bawiłam się Barbie ze swoimi siostrami. Nasze lalki zawsze zakładały rodziny, były szczęśliwe. Oczywiście, zawsze miały to, czego chciały, czyli duże domy z klocków, ręcznie szyte przez nas ubranka i kilkoro dzieci!".
Na koniec aktywistka zauważyła, że każdy ma w sobie dziecko i warto je pielęgnować - również dla własnych pociech.
"[...] każdym z nas jest trochę dziecka, w życiu trzeba się dużo uśmiechać i przekazywać ten pozytyw swoim dzieciom! Jestem przyjaciółką mojej córki i to dla mnie ogromny zaszczyt".
Choć pierwszy wpis gwiazdy był całkiem pozytywny i spotkał się z zadowoleniem odbiorców, później nie było już tak kolorowo. Marianna upubliczniła wideo z córką, gdzie razem udają lalki. Obserwatorzy nie ukrywają, że nie do końca i nie pierwszy raz mają problem ze zrozumieniem, co Marianna miała na myśli. Nie zachwycają kreacje, wymuszone miny, ani filtry nałożone na twarze matki i córki.
"Lekko żenujące".
"Jaki kraj taka Barbie".
"Żenada, naprawdę dno" - komentują.
Skoro o osobach, które zrobiły wokół siebie wiele zamieszania podczas premiery Barbie mowa, warto zwrócić uwagę na to, że Marianna stanęła ostatnio w obronie... Caroline Derpienski. Wszystko przez głośną aferę z Kasią Nosowską, która sparodiowała modelkę w reklamie mleka roślinnego. W związku z zamieszaniem na modelkę wylała się porządna fala hejtu.
"Nie podoba mi się działalność Caroline Derpienski i wiele razy o tym mówiłam, ale tak samo nie podoba mi się i nie ma na to mojej zgody, aby zarabiać na hejcie. Tak się po prostu nie robi. Uważam, że została przekroczona granica gry aktorskiej. Szanujmy się, to nic nie kosztuje. Można pisać, mówić o negatywnym wpływie na młodzież poprzez chwalenie się pieniędzmi, negowanie reszty świata - ale nie w ten sposób" - napisała w swojej instagramowej relacji Schreiber.
Ciekawe, czy aktywistka zmieniłaby zdanie, gdyby wiedziała, co Caroline powiedziała o swojej nieobecności na evencie związanym z premierą filmu "Barbie".
"Daję błyszczeć wszystkim polskim celebrities [...] Ale naprawdę, jakby te wszystkie Wieniawy się czuły, gdybym po prostu skradła całe show i pokazała, kto rządzi w Polsce aktualnie" - opowiadała na Instagramie.
Czytaj też:
Marianna Schreiber wreszcie to przyznała. Na to nigdy nie namówi męża
Marianna Schreiber zaskoczyła. Wbija szpilę Tuskowi i... Kaminskiemu
Caroline Derpienski żąda 50 mln złotych, a teraz coś takiego. Będzie zakładać partię