Sebastian Karpiel-Bułecka: Miłość szkodzi jego karierze?
Odkąd został ojcem, jego priorytety uległy zmianie. Dużo czasu poświęca ukochanej i dzieciom. Muzyka nie jest już jedyną miłością. Niektórzy fani są niepocieszeni...
"Synku mój, zjawisz się tutaj za parę chwil. Czekam tu, cieszę się i chciałbym, byś już był. Pewnie mi do góry dnem wywrócisz cały świat. Może i lepiej, bo będzie coś wart" - śpiewa Sebastian Karpiel-Bułecka (41 l.) w utworze zespołu Zakopower, zatytułowanym "Tata". Muzyk jest współautorem tekstu, który powstał, gdy jego ukochana, Paulina Krupińska (30 l.), była w pierwszej ciąży.
Dziś para ma dwoje dzieci - córkę Antosię (2 l.) i syna Jędrka (5 miesięcy), którzy są ich wielką radością. To zdjęcie starszej pociechy bawiącej się z Sebastianem na placu zabaw, pochodzące z ich prywatnych zbiorów, zdobi wydany właśnie singiel "Tata". - Jako że tekst utworu jest dosyć osobisty, takaż jest i okładka - napisał o nim artysta, z dumą prezentując fotografię na profilu formacji na Instagramie.
I tylko jego najbliżsi wiedzą, jak wielką odwagą się przy tym wykazał. Ostatnio wielbiciele formacji nie szczędzą bowiem krytyki pod adresem Sebastiana. W liście otwartym wysłanym do menadżera formacji Zakopower zarzucono mu, że "założenie rodziny w sposób ujemny odbiło się na poziomie artystycznym grupy".
- Zespół, który posiada w nazwie słowo power, nie może pozwolić sobie na dominację utworów o charakterze refleksyjnym i filozoficznym. Tymczasem przesłanie płyty "Drugie pół" inspirowane zawirowaniami rodzinnymi lidera wymusiło deficyt dynamicznego grania - czytamy.
Muzycy spokojnie ustosunkowali się do słów krytyki. - Ani się nie obrażamy, ani nie możemy obiecać, że będziemy się do waszych uwag stosować. To, czym się z Wami dzielimy, jest sumą naszych przeżyć i inspiracji, jest też wypadkową naszego rozwoju jako zespołu i jako jednostek - skomentowali na facebookowej stronie grupy. - Będziemy dalej się zmieniać, nasza muzyka, teksty będą ewoluować, ale w którą stronę? Nie mamy pojęcia - przyznali.
Ale choć oficjalnie robią dobrą minę do złej gry, jak udało się dowiedzieć "Na żywo", nie jest tak, że ta krytyka ich nie dotknęła. Wręcz przeciwnie. Dla Sebastiana muzyka jest przecież wszystkim. - Już w podstawówce wiedziałem, co chcę w życiu robić. Wiedziałem, że chcę się uczyć grać - wyznał. I chociaż na swojej drodze spotykał wielu tzw. życzliwych, którzy sugerowali mu różne rozwiązania, aby zyskać więcej fanów, nigdy nie złamał swoich zasad.
- Sześć razy byłem namawiany do udziału w "Tańcu z Gwiazdami". Ale jak zajrzałem w głąb siebie, podziękowałem. Nigdy nie poszedłem na skróty - mówił. Dziś stanął jednak przed dylematem, co robić. Przecież zdanie fanów jest dla niego bardzo ważne. A jednocześnie komponuje to, co gra mu w duszy. A obecnie priorytetem jest dla niego ukochana i dzieci.
- Długo rozmawiał o tym z Pauliną, a ona stanęła za nim murem - zdradza informator "Na żywo". - Przypomniała mu, że przecież za tę autentyczność fani go pokochali i powinien jej się trzymać, a na pewno to docenią - dodaje. I rzeczywiście. Już kilka chwil po opublikowaniu okładki, pojawiły się pozytywne wpisy m.in. "Genialne! Moje uszy są w raju!".
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: