Sebastian Karpiel-Bułecka wybaczył ojcu. Dziś jest pogrążony w żałobie
Jego relacja z ojcem, który opuścił rodzinę, nie należała do łatwych. Po latach Sebastian Karpiel-Bułecka (40 l.) wybaczył mu. Dziś pogrążony jest w żałobie. Okazuje się, że tacie sporo zawdzięczał - przede wszystkim swoje talenty.
W piątek odbył się w Kościelisku pogrzeb ojca muzyka, Bolesława Karpiela-Bułecki. W kondukcie kroczył zasmucony Sebastian Karpiel-Bułecka.
Kiedy w ostatnich latach muzyk przyjeżdżał do swojego domu na Podhalu, odwiedzał schorowanego ojca. Zdążył pochwalić się seniorowi rodu swoją ukochaną półtoraroczną córeczką Antosią.
Przez wiele lat ojca praktycznie nie znał. Bolesław opuścił rodzinę, gdy Sebastian był mały. Dla dziecka to był dramat. Chłopiec nie rozumiał, dlaczego odszedł, wstydził się tego przed kolegami.
- Marzyłem o rodzinie, więc ją sobie wymyśliłem. Opowiadałem o wspaniałych rodzicach, o tym, że tata właśnie gdzieś wyjechał - wspominał lider zespołu Zakopower.
Brakowało mu męskiego wzorca. Częściowo rolę ojca pełnił w stosunku do niego starszy, przyrodni brat Jan Karpiel-Bułecka. Dopiero kiedy Sebastian dorósł, zmierzył się z rodzinną traumą. Porozmawiał szczerze z mamą i nawiązał kontakt z ojcem.
- Nie mam żalu. Odwiedzam go, jesteśmy w dobrych relacjach, to już starszy człowiek. Jestem do niego podobny fizycznie i wiele dobrego dostałem od niego: talent muzyczny i artystyczny, do rysowania - mówił artysta.
Jego ojciec był muzykiem, działaczem kultury, a z wykształcenia - technikiem budowlanym. Kiedy Sebastian przygotowywał projekty architektoniczne domów, czasami prosił ojca o radę. Teraz sam jest tatą i pragnie być jak najlepszym.
- Wiem, jak bardzo brakowało mi ojca. Dlatego chcę, żeby córka czuła moją obecność, wiedziała, że zawsze jestem dla niej wsparciem - mówi Sebastian.
***
Zobacz więcej materiałów