Sensacyjne plotki o Igorze Kwiatkowskim okazały się prawdą. Skandal z Motyką, a teraz taka nowina!
Robert Motyka ze słynnych Paranienormalnych jakiś czas temu udzielił przejmującego wywiadu w "Dzień Dobry TVN", w którym opowiedział m.in. o tragicznym wypadku swojego syna i kulisach rozpadu grupy kabaretowej. Satyryk zaskoczył wyznaniem na temat zachowania Igora Kwiatkowskiego, który z dnia na dzień przestał się do niego odzywać. Teraz wywołany do tablicy Kwiatkowski postanowił odpowiedzieć. Zrobił to na tyle dosadnie, że po ochłonięciu postanowił przeprosić...
Paranienormalni swego czasu byli jedną z najpopularniejszych grup kabaretowych w Polsce. W pewnym momencie panowie zakończyli swoją działalność. Powodów jednak nie podali.
Dopiero niedawno w rozmowie z "Dzień Dobry TVN" Robert Motyka ujawnił kulisy rozpadu grupy. Okazało się, że za wszystkim miał stać Igor Kwiatkowski.
Motyka przyznał, że nagła decyzja przyjaciela mocno nim wstrząsnęła, nie mógł sobie poradzić z tą sytuacją, a do tego nawet nie miał okazji, by odbyć poważną rozmowę z Igorem, bo ten zerwał kontakty...
"Trudno powiedzieć, o co poszło. Każdy mówi, że jak nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze, ale myśmy nigdy nie mieli okazji, żeby to przegadać, o co poszło. Taka została podjęta decyzja, z którą oczywiście się nie zgodziłem. Ja nie byłem gotowy emocjonalnie, żeby powiedzieć: Okej. Wpadłem w najtrudniejszy moment w swoim życiu artystycznym, czyli przez dwa lata nie potrafiłem nic ze sobą zrobić. Przestałem w siebie wierzyć, nie potrafiłem niczego napisać, niczego wymyślić, nauczyć się tekstu na pamięć..." - wspominał Motyka w "Dzień
Słowa Motyki wywołały spore poruszenie w mediach, bo chyba mało kto zdawał sobie sprawę, że panowie rozstali się w tak nieprzyjemnych okolicznościach.
Internauci zaczęli pisać na profilach społecznościowych Kwiatkowskiego nieprzyjemne komentarze, obwiniając za rozpad zespołu. Satyryk postanowił zareagować.
Stwierdził, że w kabarecie zaczął panować marazm, a on miał ochotę na zmiany i nowe doświadczenia...
"Jestem komikiem od dziecka. Jeden w klasie szybko biegał, drugi najdalej pluł, a ja chciałem być najśmieszniejszy. Założyłem grupę, z którą spełniałem swoje kabaretowe marzenia. Chciałem robić coś między Hrabi a Ani Mru Mru. Ocenę, jak wyszło, pozostawiam Wam. Byłem spełnionym kabareciarzem. Przyszedł kryzys wieku średniego. Czułem, że muszę coś zmienić w życiu. Muszę zrzucić "skórę" chłopaczka i stać się mężczyzną" - zaczął swój wpis.
Potem poniekąd potwierdził przypuszczenia Motyki, że chodziło przede wszystkim o pieniądze. Przy okazji rzucił, że w pewnym momencie relacja z kolegami z grupy stała się "toksyczna"...
"Udało się. Nabrałem odwagi, żeby zrobić porządek w życiu. Przeprosić się z kim trzeba, a z kim było toksycznie, to zerwać kontakt... Nabrałem też odwagi, żeby spróbować swoich sił solo. Okazało się, że to dla mnie najlepsze wyjście. Poczułem jakbym dostał nowe życie. Nie "standuper" i nie "kabareciarz". Po prostu komik. Gdzieś pomiędzy. Powiedziałem o mojej decyzji kolegom. Nikogo nie zostawiłem "na lodzie". Był czas, żeby się ogarnąć finansowo i zdecydować, co dalej. Przed nami był jeszcze blisko rok wspólnego grania. Ja zdecydowałem się pójść solo, a koledzy chcieli dalej jechać na kabaretowym wózku. Dlatego zrzekłem się praw do nazwy. Cały nasz dorobek zostawiłem im" - wyjawił.
Potem dodał, że jest zaskoczony i zniesmaczony nadmierną gadatliwością Motyki. Postanowił przedstawić swoją wersję zdarzeń i opowiedzieć o powodach rozpadu kabaretu.
"Robert zna wszystkie powody, tylko nie chce ich przyjąć. Domyślam się, że jak Krzysztof Cugowski odchodził z Budki Suflera, to mogły iść iskry. Ale ilekroć oglądałem jakiś wywiad, w którym dziennikarz szukał sensacji, to czułem się zażenowany, że staje po jakiejś wścibskiej stronie. Szanowałem i dalej szanuję ich wspólny dorobek, ale "kto komu w garderobie kanapkę zjadł"... Co mnie to?! Kochani, mam 45 lat. Wspaniałą żonę i dwójkę nastoletnich, cudownych dzieci. Jestem komikiem. Jeśli chcecie się dowiedzieć, co u mnie, to zapraszam na SOLO. Życzę Robertowi spełnienia wszystkich zawodowych marzeń, bo wtedy jest szansa, że da mi spokój i się odczepi" - zakończył dosadnie Igor.
Wygląda na to, że Kwiatkowski przemyślał jednak swój mocny wpis i postanowił, gdy nieco ochłonął, przeprosić za swoje zachowanie:
"Po przemyśleniu sprawy przyznaję, że poprzedni post był niepotrzebny. Ulało mi się, bo był to drugi wywiad z kolei, w którym Robert przedstawiał mnie w dziwnym świetle, pomijając pewne fakty… A ja bez podania tych faktów dokładam do pieca… Mój błąd. Straszna podstawówa. Więcej tego nie zrobię" - zapewnił Kwiatkowski.
Wiele wskazuje na to, że dawni koledzy już się raczej nie pogodzą. Fanom zapewne nie jest do śmiechu...
Zobacz też:
Robert Motyka: Śmiech to najlepsza terapia
Robert Motyka z Paranienormalnych przez naiwność został bezdomny!