Sieńczyłło ujawniła nieznany fakt ws. śmierci Kamińskiego. "Chciał odejść wcześniej"
Emilian Kamiński zmarł niecałe dwa lata temu. Wdowa po nim, Justyna Sieńczyłło, opowiedziała o jego ostatnich chwilach i tym, jak radzi sobie ze stratą, angażując się w prowadzenie Teatru Kamienica. Aktorka podkreśla, jak ważny był dla niej czas, który mogli spędzić, zanim odszedł.
Emilian Kamiński zmarł 22 grudnia 2022 roku. Zapamiętany został ról w takich produkcjach, jak "Kariera Nikosia Dyzmy", "M jak miłość", "U Pana Boga w ogródku" oraz "Klan". Aktor prywatnie związany był z Justyną Sieńczyłło, która po jego śmierci zajęła się prowadzeniem ich wspólnej dumy - Teatru Kamienica. Aktorka udzieliła niedawno wywiadu dla portalu Świat Gwiazd, gdzie wróciła pamięcią do ostatnich chwil zmarłego męża.
Emilian Kamiński zmarł wskutek choroby. Wdowa po aktorze wspomina, że choć do końca wierzyli w szczęśliwy finał, aktor liczył się ze swoim odejściem. Co więcej, miał je nawet zaplanować. "Odszedł na własną reżyserię, tak jak sobie zaplanował. Chciał odejść wcześniej tyle ci zdradzę, ale poprosiłam go. On był tak mocnym człowiekiem, tak wewnętrznie silnym, że nawet własne odejście wyreżyserował" - powiedziała Justyna Sieńczyłło.
Justyna Sieńczyłło po śmierci Kamińskiego rzuciła się w wir pracy. Kamiński sam miał prosić swoją żonę o to, aby dbała o teatr po jego odejściu. "Obserwując, jak walczył o ten teatr, ile przeszliśmy, ile spraw sądowych i powiedziałam sobie, że w ogóle tyle przeżyliśmy razem, że ja też nie odpuszczę i zobowiązałam się, że nie odpuszczę, nie odpuszczę" - zdradziła.
Wdowa po aktorze nie ukrywa, że po usłyszeniu diagnozy, jej świat się zawalił. Z perspektywy czasu jest jednak wdzięczna, że obydwoje dostali wystarczającą ilość czasu, aby się pożegnać. "To był przywilej, że ten czas dostałam. Żyłam w takim przeświadczeniu, że każdy dzień może być ostatni. (...) Gdyby odszedł nagle, byłoby dużo trudniej. On bardzo długo do końca walczył" - przyznała.
Aktorka niedawno gościła także w "Pytaniu na śniadanie" gdzie przyznała, że brak męża w szczególności doskwiera jej w codziennych czynnościach, takich jak picie kawy. Małżeństwo było ze sobą bardzo blisko, a aktor doskonale wiedział, jak rozbawić swoją żonę. Sieńczyłło wspomniała, że w trudnych chwilach - szczególnie w sprawach administracyjnych teatru - pomagają jej pociechy aktora.
"Brakuje mi takich drobnych rzeczy życiowych, wspólnej kawy, śmiechu od rana. Bo on potrafił rozśmieszyć nawet w najtrudniejszych momentach stresu. Rozładowywał moje napięcie. Kłótnie nie miały sensu, bo on albo mi opowiedział anegdotę, albo coś się wygłupiał i mi wszystkie te nerwy kobiece opadały. Tego mi brakuje najbardziej. No i oczywiście tego, że służył radą i że tworzyliśmy coś razem, a teraz na szczęście są jego dzieci. Myślę, że to jest spełnienie marzeń, że Kajetan, Natalia i Cyprian uczestniczą w życiu teatru bardzo czynnie. Kajetan zarządza, Natalia zajmuje się marketingiem. Cyprian robi animacje do spektakli i że nie jestem sama" - mówiła.
Zobacz też:
Justyna Sieńczyłło wciąż nie pogodziła się ze śmiercią męża. Smutne wyznanie
Emilian Kamiński do końca ukrywał to przed bliskimi. Nie chciał, by wiedzieli