Skandal w Opolu. Sławie Przybylskiej wyrwano mikrofon. Menadżer artystki oburzony
Sława Przybylska pojawiła się na scenie w Opolu, jednak szybko nie dano jej dojść do głosu. Najpierw jej występ zaliczył ogromne opóźnienie, a potem... wyrwano artystce mikrofon. Afera już niesie się po sieci. Nawet menadżer gwiazdy zabrał głos i nie krył oburzenia. Oto szczegóły.
Sława Przybylska to 92-letnia gwiazda, znana wszystkim fanom Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu. Choć w 1963 roku nie pojawiła się na scenie (podczas pierwszej edycji wydarzenia) to rok później dała wyjątkowy występ. Od tamtego czasu kojarzona jest z muzycznym wydarzeniem Telewizji Polskiej. Nic dziwnego, że w tym roku organizatorzy postanowili zaprosić artystę do amfiteatru i uhonorować za jej muzyczne dokonania.
Gwiazda była bardzo szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Miała pojawić się na scenie pierwszego dnia o 22:45. Przygotowała dwie piosenki i czekała na swoją kolej. Niestety, nie wszystko poszło po jej myśli...
"Niestety było spore opóźnienie i pani Sława wyszła na estradę dopiero przed północą. W jej garderobie było zimo i niestety trochę się podziębiła" - mówił "Faktowi" menedżer artystki Krzysztof Rydzelewski.
To nie był koniec zamieszania, które oburzyło fanów artystki oraz menedżera. Gdy Sława została zapowiedziana przez Paulinę Chylewską i wyszła do publiczności, nie pozwolono jej przywitać z fanami.
"Byłem na widowni i oglądałem występ, nagle wbiegł na scenę pan z obsługi technicznej i wyrwał jej mikrofon. Pani Sława nie miała chwili, by cokolwiek powiedzieć i się przywitać. O mały włos nie wywrócił jej na scenie. To dla mnie skandal" - mówił oburzony Rydzelewski.
Menedżer zarzucił organizatorom jeszcze kilka rzeczy.
"Artystka miała być uhonorowana specjalną nagrodą, a tymczasem dano jej Karolinkę z gipsu, którą wręcza się debiutantom. W tym przypadku to przedziwne, bo o jakim debiucie tu mówimy. Do tego nie było jej w żadnym programie. Gdyby nie publikacja "Faktu" nikt nawet by nie wiedział, że pani Sława w Opolu wystąpi, bo nigdzie nie było jej nazwiska" - mówił dalej.
Pani Sława ostatecznie zaśpiewała dwa przeboje, a odbiorcy bardzo pozytywnie odebrali występ... nawet jeśli po przedziwnym wydarzeniu pozostał ogromny niesmak.
Mamy nadzieję, że przynajmniej diwa będzie pozytywnie wspominać występ. W końcu w programie "Pytanie na śniadanie" o wykonanym kawałku "Tańcząca brzoza" mówiła z ogromnym uśmiechem na twarzy.
"Wstaję rano i widzę za oknem brzozy, a jak była jesień i jeszcze miały liście, to one tańczyły z wiatrem. Dla mnie ćwiczenia nie są obowiązkiem, ale radością. Od brzóz uczyłam się tańca. Rozmawiam z nimi, mają moc, która daje radość" - zdradziła.
W tej sytuacji najważniejszy wydaje się fakt, że udało się wykonać utwór przed tak liczną publicznością. Ta na pewno szybko o nim nie zapomni.
Czytaj też:
Sława Przybylska dopiero co miała wypadek na scenie, a tu takie wieści. To już pewne