Skandal w TVP! Tomasz Kammel natychmiast reaguje. Nagranie już zniknęło z sieci
W "Pytaniu na śniadanie" kolejny raz doszło do dość niespodziewanego wystąpienia, które prowadzącym program od razu podniosło ciśnienie. Zaproszony do śniadaniówki pielęgniarza Gilberta Kolbe nie zostawił na działaniach rządu suchej nitki. Tomasz Kammel próbował ratować sytuację, by nie podpaść szefostwu na Woronicza. Wielu nie dowie się, czy ta "sztuka" mu się udała, gdyż stacja już usuwa to nagranie z sieci. Wspomniany pielęgniarz nie kryje swego oburzenia...
Raczej nie jest większą tajemnicą, że na antenach TVP o obecnie rządzących należy mówić właściwie tylko dobrze. Pracownicy skrupulatnie się do tego stosują, ale gorzej z gośćmi.
Tym razem prowadzący "Pytanie na śniadanie" na długo zapamiętają wizytę Gilbert Kolbe, który zasiadł na kanapie z plakietką z napisem: "Popieram protest pracowników ochrony zdrowia".
To jednak była tylko zapowiedź tego, co będzie działo się później...
Mężczyzna na antenie miał doradzić widzom, co należy spakować do szpitala w ramach hospitalizacji w czasie pandemii. Ten odparł, że "w przygotowaniach do szpitala warto zabrać ze sobą dużo wiary psychicznej i wiary, bo zdarza się, że jest jeden medyk na cały oddział", następnie dodał, że "personelu brakuje, a rządzący starają się o tym zapominać".
Tomkowi Kammelowi od razu zapaliła się czerwona lampka, więc szybko próbował obrócić całą sytuację w żart...
"Dziękujemy ci bardzo za to wszystko. Mamy pełną świadomość, że jesteście na pierwszej linii frontu. Nie raz, nie dwa mówiliśmy, że jesteśmy wam bardzo za to wdzięczni. Życzymy ci jeszcze, i twoim kolegom, żebyś już nigdy nie musiał cichaczem plakietek przypinać przed naszą rozmową, bo wiedz, że absolutnie trzymamy kciuki za to, żebyście – tak jak wszędzie – mogli pracować w normalnych warunkach" - podsumował Tomek.
Pielęgniarz nie zostawił tego jednak bez swojego komentarza...
"Bardzo mi miło i mam nadzieję, że państwa szefowie także tak będą do tego podchodzić" - zakpił.
"Oby wszyscy mogli żyć w normalnym kraju... Do tego dążymy i to chcemy promować" - zapewnił Kammel, niczym wytrawny rzecznik rządu.
Wydawać by się mogło, że gość i tak zachował się z klasą i nie powiedział niczego, czego nie wiedzielibyśmy o obecnym stanie polskiej służby zdrowia. A jednak w TVP i to uznano za zbyt wiele, więc zapis rozmowy postanowiono wygumkować z internetowego serwisu programu.
Zauważył to sam Gilbert Kolbe, który nie omieszkał tego nagłośnić, pisząc bezpośrednio do Jacka Kurskiego:
"TVP i Jacek Kurski: a czemu nagle zapanowała cenzura?Już usunęliście film? Prawda w oczy kole?" - oburzył się.
Wtórowali mu inni internauci, którzy zdążyli zapisać usunięte przez publicznego nadawcę nagranie, więc sprawa raczej zbyt szybko nie przycichnie.
"TVP zaprasza na rozmowę magistra pielęgniarstwa, rzecznika prasowego Białego Miasteczka. Najwidoczniej nie przewiduje możliwości krytyki działań rządu i po kilku godzinach pozbywa się nagrań ze strony internetowej programu. Komedie w tym kraju piszą się same" - podsumował jeden z użytkowników Twittera.