Skandal ws. zbiórki na znanego fotografa. Wydał pilny komunikat: "Nigdy bym się nie zgodził"
Rozpętała się prawdziwa afera wokół zbiórki na prezent urodzinowy dla Chrisa Niedenthala. Mężczyzna, który jest prawdziwą legendą świata fotografii, ma dość kosztowną pasję. W sieci zorganizowano więc zrzutkę na zrealizowanie jego marzenia. Problem w tym, że cała akcja okazuje się fałszywa, a sam zainteresowany nie miał o niej zielonego pojęcia. Teraz stanowczo odniósł się do sprawy i grzmi: "Nigdy bym się nie zgodził".
Chris Niedenthal jest jednym z najbardziej cenionych europejskich fotoreporterów, a przy tym jest wyjątkowo blisko związany z Polską. Na swoim koncie ma wiele prestiżowych nagród oraz zdjęć, które zyskały już status legendarnych. Mężczyzna znalazł się właśnie w samym środku potężnej afery, która bezpośrednio go dotyczy, ale z którą... nie ma nic wspólnego. Jak to możliwe?
Końcem roku na popularnej platformie umożliwiającej internautom zbiórkę pieniędzy na dowolny cel, pojawiła się zrzutka na... niespodziankę urodzinową dla Chrisa Niedenthala. Akcja wyglądała naprawdę wiarygodnie, nic więc dziwnego, że wiele osób dało się nabrać. Organizatorka, Katarzyna Krawczyk, sprawiała wrażenie rzetelnej osoby. Chętnie nawiązywała kontakt z przyjaciółmi fotografa i dbała o to, aby wszystko wyglądało profesjonalnie.
Zbiórkę w sieci wsparły 82 osoby, które łącznie przekazały na rzecz fotografa ponad siedem i pół tysiąca złotych.
Celem zbiórki miał być zakup prezentu i zorganizowanie imprezy niespodzianki. Gładkie słowa okazały się jednak skrywać znacznie brzydszą prawdę.
"Wszyscy znamy Chrisa Niedenthala jako fotografa, autora legendarnych zdjęć i laureata nagrody World Press Photo, jednak nie wszyscy wiedzą, że jego drugą pasją jest gra na perkusji. W latach szkolnych i studenckich w Londynie grał w kilku zespołach blues-rockowych. Pasja nie wygasła - Chris gra w zespole Sir Hardly Nobody, który oprócz oryginalnej nazwy (Wielmożny Pan Ledwo Kto), ma niemniej oryginalne miejsce prób, którym jest... basen przerobiony na studio muzyczne" - napisała Katarzyna Krawczyk, organizatorka zbiórki. Kobieta, która sama jest fotografką, wyjaśniła, że 73. urodziny, które Chris niedawno obchodziły, byłyby doskonałą okazją dla wręczenia mu prezentu.
"Chris ćwiczy na zestawie elektronicznym, jednak na koncerty wypożycza zestaw tradycyjny, który lepiej o wiele lepiej brzmi. Warto go posłuchać, kiedy jest w najwyższej formie, a to gwarantuje własna perkusja! W trakcie imprezy odbędzie się Jam Session" - czytamy w dalszej części.
Trzeba przyznać, ze wszystko brzmi tutaj naprawdę wiarygodnie. Na zakończenie Katarzyna Krawczyk dodała, że przygotowuje właśnie album "73 twarze Chrisa Niedenthala". Miały się w nim znaleźć jego zdjęcia wykonane przez najlepszych fotografów, między innymi Andrzeja Świetlika, Tomasza Sikorę, Cezarego Sokołowskiego, Filipa Ćwika, Ewę Meisser i Maksymiliana Rigamonti.
Na zakończenie organizatorka zbiórki podkreśliła, że nie ma żadnej odgórnie ustalonej kwoty, a każdy powinien wpłacać zgodnie ze swoimi możliwościami. Zwróciła też uwagę na fakt, że łatwiej będzie zaplanować wydarzenie, jeżeli pieniądze zostaną zebrane szybko. Ostatnio pod zbiórkę znalazł się nowy dopisek: "Decyzją pana Niedenthala impreza została odwołana".
W końcu do sprawy musiał się odnieść sam fotograf. Chris Niedenthal wydał pilne oświadczenie, w którym stanowczo odcina się od zbiórki pieniędzy na jego cel. Co więcej, o niczym długo nie miał nawet pojęcia.
"Oświadczam, że nie mam i nigdy nie miałem nic wspólnego z imprezą “urodzinową", którą organizowała na moją cześć pani Katarzyna Krawczyk (urodziny obchodzę w październiku). Nie wiedziałem też do 13 grudnia o zrzutce na zakup perkusji. Nigdy bym się na to nie zgodził. Otrzymuję sygnały z całej Polski, że część państwa zapłaciła pani KK za jakieś moje albumy. Podobno nawet z moją dedykacją. Pani Katarzyna prowadziła również korespondencję utrzymując piszących w pewności, że korespondują ze mną. Bardzo mi przykro z powodu tego nieporozumienia. Sprawą zajął się prawnik" - Niedenthal grzmiał w swoich mediach społecznościowych.
Pod wpisem fotografa błyskawicznie zaroiło się od komentarzy jego znajomych i przyjaciół. Jak się okazuje, wielu z nich dało się nabrać Katarzynie Krawczyk:
- "Działała bardzo natrętnie. Podbijała stawki darowizny, wymyślając oprócz perkusji więcej i więcej. Urwałem kontakt."
- "Też dostałam tę wiadomość. Brzmiało to niezwykle sugestywnie. Chyba napisała do wszystkich osób, których ma Pan w gronie znajomych na Facebooku. Dla mnie była bardzo przekonująca. Korespondowałam z nią. Nieprawdopodobne."
- "Ta pani była w Muzeum Powstania na spotkaniu z fotografem i mówiła o składce w rozmowie ze mną. Sprawiała wrażenie, że współpracuje z Tobą na co dzień, coś w rodzaju asystentki ds. public relations, choć składka jest, co oczywiste, organizowana bez Twojej wiedzy".
Portal Wirtualne Media poprosił Katarzynę Krawczyk o komentarz: "Jutro odpowiem, przedstawiając dowody, jak pan Krzysztof myli się z swoim oświadczeniu oraz na temat rozliczenia zbiórki" - zapowiedziała.
Zobacz także:
Małaszyński niedawno odszedł z teatru. A teraz takie wieści z planu "Zdrady"
Książę Harry potajemnie podkochiwał się w bratowej? Królewska biografka ujawniła prawdę
Wieści z domu Nowickiego dotarły w środku nocy. Już spisali go na straty, a tu taki finał